Reklama
Rozwiń

Weźmi kapłona żywego

Kucharzenia ludzie uczyli się od siebie nawzajem. Z pokolenia na pokolenie matki wprowadzały w tajniki sztuki przyrządzania pożywienia córki, te dokładały własne doświadczenia i przekazywały dalej.

Publikacja: 26.03.2008 10:08

Weźmi kapłona żywego

Foto: Reporter

Kiedy pojawił się zawód kucharza, to – jak w każdym rzemiośle – uczniowie uczyli się bezpośrednio od mistrzów. Dopiero rozpowszechnienie druku umożliwiło kulinarne samouctwo.

Jednak książki kucharskie jako takie istniały już w starożytności. Mówią one sporo o ówczesnych jadłospisach i obyczajach, trudno jednak praktycznie wykorzystać zawarte w nich przepisy. Oto jak w początkach naszej ery sławny Apicjusz w swym „De re coquinaria” („O sztuce kulinarnej”) formułuje receptę na nadziewane prosię: „Wyciągniesz wnętrzności przez gardło, zwiążesz przy szyi. Przed upieczeniem natniesz skórę tuż przy uchu. Farszem a la Terencjusz wypełnisz pęcherz wołowy i do jego zakończenia przywiążesz rurkę sporządzoną z dudki ptasiego pióra, przez którą wstrzykniesz do ucha tyle farszu, ile się zmieści”.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Historia
Kim naprawdę był Hans Kloss
Historia
Jakie tajemnice skrywa jeszcze więzienie przy Rakowieckiej w Warszawie
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Historia
Lądowa epopeja żaglowca Vasa
Historia
Wikingowie: w poszukiwaniu nowego domu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama