Genealogia druku

Już w zamierzchłej przeszłości ludzie próbowali wykonywać powtarzalne odbitki przedmiotów czy też części ciała. Za najstarszy przejaw takich działań uchodzą datowane na ok. 15 tys. lat p.n.e. odbitki dłoni ludzkich w jaskiniach na terenie Francji (Pech-Merle, Castillo, Gargas).

Aktualizacja: 03.02.2013 00:00 Publikacja: 26.03.2008 10:22

Genealogia druku

Foto: AKG/EAST NEWS, ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”

Red

545 lat temu, 3 lutego 1468 roku, zmarł Jan Gutenberg, wynalazca druku (ur. ok. 1399 roku)

Technika wykonania tych „stempli” była bardzo prosta – przyłożona do skały dłoń służyła jako szablon, na którym umieszczano sproszkowaną farbę.

Płaskorzeźby umieszczane na wypalanej glinie były wykorzystywane do druku wzorów na tkaninach lub ludzkiej skórze już 6,5 – 6 tys. lat p.n.e. na terenie dzisiejszej Turcji. Wynalazek ten udoskonalono następnie w starożytnej Mezopotamii, gdzie w trzecim tysiącleciu p.n.e. wytwarzano cylindryczne pieczęcie z gliny, marmuru, agatu i porfiru. Jeszcze później używano stempli wykonanych z metalu i drewna, które odciskano na cegłach. Za pomocą drewnianych stempli odciśnięto też 45 różnych symboli na tzw. dysku z Faistos na Krecie (ok. 1750 – 1600 p.n.e.). Bardziej zbliżonym do druku wynalazkiem było wybicie pierwszych monet. Dokonano tego ok. 650 roku p.n.e. w królestwie Lidii (obszar dzisiejszej Turcji). Na sztabkach stopu złota i srebra odciskano tam pieczęć miejscowego władcy. Wyrób monet szybko rozprzestrzenił się w całym kręgu kultury śródziemnomorskiej.

Jednakże o prawo pierwszeństwa w wynalazku druku konkuruje z kręgiem kultur śródziemnomorskich przede wszystkim cywilizacja chińska. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że również pod tym względem (podobnie jak w przypadku papieru, prochu, jedwabiu, porcelany, igły magnetycznej itd.) Chińczycy wyprzedzili Europejczyków o kilka stuleci. Ale… nie do końca. Oba wynalazki różnią bowiem ich społeczne konsekwencje dla dalszego rozwoju obu cywilizacji.

W każdym razie już w starożytności Chińczycy wyrabiali pieczęcie z twardego drewna, za pomocą których odbijano zaklęcia związane z chińskim systemem wierzeń. Olbrzymi wpływ na rozwój technik drukarskich miało wynalezienie papieru. Warto przypomnieć, że w 105 roku n.e. Cai Lun zademonstrował papier cesarzowi, ale jego produkcję rozpoczęto co najmniej pół wieku wcześniej. Już w II wieku n.e. Chińczycy odciskali na papierze znaki z kamiennych stelli. Na najstarszych z nich wyryto teksty dzieł Konfucjusza.

Miedzy VI a XI wiekiem następowało w Chinach stopniowe udoskonalanie techniki druku. Używano do niego drewnianych stempli, za pomocą których odbijano wzory na jedwabiu, ale też drukowano obszerne teksty religijne. Do niedawna za najstarszą drukowaną książkę uchodziła tzw. Diamentowa Sutra z 868 roku – pięciometrowy zwój z tekstem odbitym z siedmiu drzeworytów. Chińczycy drukowali za pomocą techniki drzeworytniczej przede wszystkim teksty o tematyce religijnej, ale także karty do gry i kalendarze.

Za chińskiego wynalazcę druku uchodzi kowal Bi Sheng. Około 1040 roku zestawiał on ceramiczne czcionki w formach z żelaza. Czcionki były klejone ze sobą masą z wosku i żywicy. Po odbiciu formę podgrzewano, aby czcionki można było wyjąć i ułożyć w innej, pożądanej kolejności. Wynalazek ten jednak nie przyjął się w Chinach. Zadecydowała o tym specyfika pisma chińskiego, na które składa się ok. 30 tysięcy różnych znaków. Z tego względu druk za pomocą ruchomych czcionek nie był dużo wydajniejszy od techniki odbijania całych klocków wykonanych techniką drzeworytu. Warto też zaznaczyć, że mimo wyraźnych podobieństw wynalazku chińskiego i europejskiego, istnieje między nimi istotna różnica. Chińczycy nie stosowali prasy drukarskiej. Papier przykładano do pokrytego tuszem składu, a następnie pocierano odwrotną stronę arkusza drewnianym wałkiem. Do prób drukowania za pomocą ruchomych czcionek wracano w Chinach jeszcze kilkakrotnie. Doskonalono czcionki – w XIV wieku wykonywano je z cyny, potem z drewna, w końcu wieku XV – z brązu. Chiński wynalazek został przejęty przez kraje sąsiadujące z Państwem Środka. Techniki drukarskie rozwijali Koreańczycy – na początku XV wieku przy koreańskim dworze królewskim funkcjonowała nawet drukarnia zatrudniająca 82 specjalistów. Druk za pomocą ruchomych czcionek dotarł też do konsumującej wynalazki chińskie Japonii, ale tam również nie zdominował „rynku wydawniczego”.

Niektórzy badacze historii druku i biografowie Gutenberga uważali, że moguncki wynalazca znał chińską (czy ściślej koreańską) technikę druku ruchomymi czcionkami. Według Alberta Kapra mógł go o tym poinformować znany teolog i filozof Mikołaj z Kuzy (1401 – 1464), który z kolei informacje o nieznanej w Europie technice druku mógł przywieźć z Konstantynopola. W 1438 roku Mikołaj z Kuzy podróżował po Niemczech, przebywał też w Strasburgu i Moguncji, gdzie mógł spotkać się z Gutenbergiem i zachęcić go do intensywnej pracy nad nieznaną w Europie techniką druku. Wydaje się jednak, że pomysł ten jest zbyt śmiały i oparty na zbyt wielu przypuszczeniach.

Benedyktyńska robota kopistów

Powszechnie znane są porzekadła o benedyktyńskiej cierpliwości, określające mozolną dokładność w pracy. Te przysłowiowe przymioty zawdzięczają benedyktyni swojej specjalizacji zawodowejz wczesnego średniowiecza. Klasztory benedyktyńskie były przez długi czas jedynymi w Europie ośrodkami pracy umysłowej, w których utrzymywano biblioteki i skryptoria. Przechowywano tam rękopisy pisarzy starożytnych, głównie łacińskich. Benedyktyni kopiowali te dawne teksty, przyczyniając się do ich upowszechniania. W kolejnych wiekach do benedyktynów dołączały kolejne zakony – cystersów, kanoników regularnych, kartuzów, potem dominikanów i augustianów, które zajmowały się pielęgnowaniem wiedzy i kopiowaniem rękopisów. Centrami życia intelektualnego w późnośredniowiecznej Europie stały się uniwersytety. Do końca XV wieku na Starym Kontynencie powstało blisko 80 takich ośrodków. W każdym z nich zatrudniano pisarzy-kopistów i księgarzy, którzy kopiowali i sprzedawali książki rękopiśmienne.

Zbyt na książki rękopiśmienne napędzały rozporządzenia władz kościelnych, które wymagały znajomości czytania i pisania od wszystkich duchownych, a nawet świeckich związanych z Kościołem (np. organistów). Podobnie jak w Chinach, do rozwoju rynku księgarskiego i upowszechnienia książki rękopiśmiennej przyczynił się wzrost produkcji papieru w Europie. Wyparł on wkrótce drogi pergamin i dał możliwość tańszej o połowę produkcji kopiowanych na papierze rękopisów. Szczególne przyspieszenie w tworzeniu rękopiśmiennych książek papierowych nastąpiło na przełomie XIV i XV wieku. Na uniwersytetach wprowadzono specjalne składki wzorcowego rękopisu, który mógł być kopiowany równocześnie w ponad stu egzemplarzach. Dla zwielokrotnienia mocy przerobowych kopistów teksty dyktowano. W pierwszej połowie XV wieku powstały (głównie we Włoszech) wielkie przedsiębiorstwa księgarskie, w których na skalę masową kopiowano i sprzedawano książki. Diebolt Hagenau z Alzacji zatrudniał do 16 kopistów i „produkował” szeroką gamę książek: epikę, dzieła nabożne, przyrodnicze i prawnicze. Już sam ich asortyment wskazuje, że rynek odbiorców książek rósł niepomiernie i żmudna praca kopistów, nawet najbardziej wyspecjalizowanych w swej twórczości, nie była w stanie zaspokoić popytu na te dobra intelektualne.

A jak powszechnie wiadomo – potrzeba jest matką wynalazku.Stosunkowo wcześnie zaczęto stosować w Europie technikę drzeworytową do produkcji powtarzalnych napisów lub symboli. Z początku XII wieku pochodzi tablica z wypalonej gliny, na której na pomocą drewnianych stempli odbito tekst dotyczący założenia jednego z klasztorów benedyktyńskich w okolicach Ratyzbony w Niemczech. W XV wieku produkowano już stemple z wklęsłymi wizerunkami liter, które służyły do tłoczenia napisów na oprawach książek. Przypuszcza się, że Gutenberg mógł zetknąć się z tak wykonanymi oprawami książek pochodzącymi z pracowni dominikanina Konrada Forstera z Norymbergi, i to dało bezpośredni asumpt do pracy nad wynalezieniem ruchomych czcionek. Co więcej, już w XIV wieku potrafiono odlewać pojedyncze litery z metalu, zapewne za pomocą form piaskowych. Wykonane tą techniką dwa alfabety z brązu prezentowane są w muzeum w Brunszwiku.

Przede wszystkim jednak na przełomie XIV i XV wieku rozwinęły się nowe techniki graficzne – drzeworytu, miedziorytu i metalorytu. Metodą drzeworytniczą wykonywano klocki, za pomocą których produkowano karty do gry i wizerunki świętych. Masowa produkcja kart spowodowała nawet konieczność wydania pierwszych „ustaw antyhazardowych” (1384, Norymberga) zakazujących tej coraz bardziej popularnej formy rozrywki. Za to produkcja wizerunków świętych cieszyła się poparciem władz i Kościoła – wytwórcy starali się zaspokoić rosnący na ten produkt popyt związany z rozwojem ruchu pielgrzymkowego do świątyń, które otrzymały prawo udzielania odpustów.

Swoistym szczytem osiągnięć techniki druku metodą drzeworytu były tzw. książki blokowe, które powstawały przez połączenie pojedynczych ilustracji opatrzonych objaśnieniami tekstowymi w kilkudziesięciokartowe cykle. Do dziś zachowało się ok. stu takich książek. Trwają spory co do chronologii powstawania tych dzieł – rozbieżności sięgają od dekady lat 1420 – 1430 aż po 1460 – 1480. Wydaje się jednak prawdopodobne, że Gutenberg mógł widzieć takie książki przed wynalezieniem ruchomych czcionek drukarskich. Jeszcze w pierwszej połowie XV wieku książki produkowano też metodą miedziorytu. Technika przygotowania matrycy była taka sama jak w przypadku drzeworytu. Rylcem wykonywano na płycie miedzianej rysunek, a następnie wypełniano powstałe w ten sposób wgłębienia tuszem i odbijano na zwilżonym papierze. Wszystkie te techniki jednak mogły dostarczyć tylko właściwych inspiracji twórcy druku, miały niewielki związek z techniczną doskonałością jego odkrycia.

Burzliwa droga do wynalazku

Jan Gutenberg, wynalazca druku, urodził się w Moguncji (Meinz), mieście położonym w Niemczech – nad Renem, naprzeciwko ujścia Menu. Moguncja była siedzibą arcybiskupstwa. Arcykiskupi, którzy piastowali funkcje arcykanclerzy Rzeszy i mieli prawo koronowania kolejnych cesarzy, rezydowali w pobliskim Eltville. Kontrolowali oni w zdecydowany sposób życie miasta, likwidując w zarodku wszelkie próby buntu jego mieszkańców przeciw swoim uprawnieniom władczym. Miał tego doświadczyć też sam Jan Gutenberg, i to kilkakrotnie.

Jan Gutenberg nazywał się właściwie Gensfleisch. Nazwisko Gutenberg pochodzi bowiem do nazwy posiadanego przez jego rodzinę domu. W Moguncji istniał bowiem zwyczaj, że poszczególne rodziny patrycjuszowskie przybierały nazwiska od posiadanych kamienic (zur Laden, zum Gutenberg). Wraz z kupnem nowego domu rodziny te zmieniały więc też nazwisko. Jan Gensfleisch alias Gutenberg był synem bogatego kupca Friele Gensfleischa zur Laden i córki kramarza Elze Wirich. Jego rodzice pobrali się w 1386 roku i mieli dwoje starszych dzieci: syna Friele i córkę Elze. Nie jest znany dokładny rok urodzenia twórcy druku – nastąpiło to między 1394 a 1404 rokiem. Ojciec Gutenberga był członkiem elitarnego bractwa mincerzy, w 1411 roku pełnił też zaszczytną funkcję rachmistrza miejskiego. Pewną ciekawostką jest, że ojciec Jana nie używał za życia nazwiska „Zum Gutenberg”. Mogło to być związane z posiadaniem przez rodzinę jedynie części tego domu lub „niesławnym” sposobem wejścia w jego posiadanie przez dziadka naszego drukarza. Wspominany już biograf Gutenberga Albert Kapr przypuszczał, że Gensfleischowie weszli w posiadanie domu po pogromie Żydów i przejęciu należącego wcześniej do nich majątku.

Już w młodości Gutenberg zmuszony był po raz pierwszy opuścić rodzinne miasto. Jego ojciec, zamieszany w konflikt patrycjatu z cechami rzemieślniczymi, musiał opuścić wraz z rodziną Moguncję w 1411 roku i udać się do Etzville, gdzie jego żona posiadała kamienicę. Prawdopodobnie z tego powodu Gutenberg figuruje w metryce uniwersyteckiej w Erfurcie jako „Johannes de Alta Villa” (czyli pochodzący z Etzville). Wpisał się tam na semestr letni 1418 roku, a w semestrze zimowym 1419/1420 uzyskał tytuł bakałarza nauk wyzwolonych. Po raz kolejny Gutenberg pojawia się w źródłach w związku z procesem o spadek po śmierci ojca (1420 rok). Nie wiadomo, co nasz bohater robił przez następne osiem lat. Zapewne mieszkał w Moguncji i utrzymywał się z dochodów z rent, które ustanowił jeszcze jego ojciec. Wiadomo, że do Jana i jego brata Friele należała renta dożywotnia w wysokości 20 guldenów rocznie.

W 1428 roku doszło w Moguncji do kryzysu politycznego związanego z katastrofalnym zadłużeniem miasta. Na znak protestu przeciw nałożonym wówczas na patrycjuszy podatkom Gutenberg opuścił po raz kolejny rodzinne miasto. Nie wiadomo, gdzie przebywał przez następne pięć lat. Niektórzy biografowie uważają, że mógł w tym czasie przebywać w Bazylei, gdzie odbywał się od 1431 roku głośny sobór. Inni wskazują, że już przed 1434 rokiem mógł się przenieść do Strasburga. Pobyt ten okazał się kluczowy dla Gutenberga i jego wynalazku. Jego przenosiny nie były zresztą dziełem przypadku. Zapobiegliwy ojciec ulokował tam swoje oszczędności, z których wypłacano renty jego synom. Być może właśnie ten fakt wpłynął na decyzję o przeprowadzce do Strasburga.

Po raz pierwszy Gutenberg wystąpił w strasburskich aktach sądowych w marcu 1434 roku. Kazał wówczas aresztować przebywającego w mieście mogunckiego pisarza miejskiego, którego uczynił odpowiedzialnym za niespłacone raty od swych rent w rodzinnym mieście. Rada moguncka zalegała mu ze spłatą niebagatelnej sumy 310 złotych reńskich. Przed wypuszczeniem z aresztu zatrzymany musiał przysiąc, że długi zostaną uregulowane, co zresztą wkrótce się dokonało. W wyniku rozliczeń spadkowych z bratem Gutenberg uzyskał także jego rentę w Strasburgu. Stały dopływ kapitału pozwalał Janowi na dostatnie i wesołe życie.

Mieszkał w wynajmowanych domach, najpierw za murami miasta, a potem koło kościoła św. Tomasza, ze swym sługą Lorenzem Beildeckiem i jego żoną. Prowadził bogate życie towarzyskie – w latach 1436 – 1440 zakupił ok. 1900 litrów wina, co wskazuje, że spożywał dziennie ok. 1,5 litra tego trunku. Warto jednak pamiętać, że wino zastępowało wówczas kawę, herbatę i colę i było znacznie słabsze niż dzisiejsze. Tak więc pokaźne ilości wypijanego przez Gutenberga wina świadczyły raczej o jego zamożności niż nadmiernym zamiłowaniu do trunku. Lubił jednak gościć przyjaciół w domu, ale też wystawiał im za tę gościnę rachunki. W procesie z braćmi Dritzehnami w 1439 roku zeznano, że jako ekwiwalent za częste biesiady w swoim domu otrzymał od wspólników pół wiadra wódki, pół beczki wina i... 100 gruszek. Również jego życie intymne było zapewne intensywne. W 1437 roku Emmelin zur Yserin Thüre, córka patrycjusza strasburskiego, wniosła do sądu biskupiego pozew przeciw Gutenbergowi o niedotrzymanie obietnicy małżeństwa. Do ślubu jednak nie doszło, a obwiniony musiał jedynie zapłacić 15 złotych reńskich grzywny jednemu ze świadków panny Emmelin, którego poważnie obraził podczas procesu.

Wszystkie te niuanse ukazują wynalazcę druku jako człowieka z krwi i kości, niestroniącego od uciech życia. By jednak sprostać jego wyzwaniom, trzeba było też uzyskiwać dochody większe niż posiadane renty. Gutenberg udzielał w Strasburgu lekcji w zakresie swojej, szerokiej jak na te czasy, wiedzy technicznej. Od 1437 roku uczył np. sztuki szlifowania drogich kamieni Andreasa Dritzehna. Równocześnie zbierał fundusze na sfinansowanie swoich niekonwencjonalnych projektów technicznych. W 1438 roku założył pierwszą spółkę w celu ich realizacji. Wraz z Hansem Riffem, wspomnianym Andreasem Dritzehnem i Andreasem Heilmanem mieli produkować na skalę masową lusterka dla pielgrzymów udających się corocznie do Akwizgranu. Lusterka te były rekwizytami niezbędnymi do uzyskania odpustu. Trzymane w wyciągniętych rękach przez pielgrzymów i skierowane w stronę pokazywanych z wieży kościelnej relikwii miały skupiać i przekazywać płynące z nich łaski. Po odpust mogło przybywać nawet ponad 30 tys. pielgrzymów! Kalkulacja zysków była więc prosta. Za wyprodukowane 32 tys. lusterek inwestorzy mieli uzyskać gigantyczny dochód 16 tys. złotych reńskich, podczas gdy przeciętny rzemieślnik zarabiał rocznie 25 – 35 złotych. Finanse na realizację przedsięwzięcia wnieśli wspólnicy, Gutenberg zaś dostarczył potrzebne narzędzia i pomysł na seryjną produkcję lusterek. O niezwykłym talencie negocjacyjnym Jana świadczy fakt, że zyski z przedsięwzięcia miały być dzielone w ten sposób, że wspólnicy, którzy wnieśli kapitał, mieli się zadowolić ich połową, reszta przypaść miała wynalazcy. Na drodze do uzyskania znaczących dochodów stanęła jednak zaraza. Z powodu epidemii dżumy w Akwizgranie wielką pielgrzymkę przesunięto na rok 1440, a zainwestowany kapitał musiał ulec zamrożeniu.

Równocześnie Gutenberg planował inne inwestycje. W 1438 roku zamówił za 100 złotych prasę u stolarza Konrada Saspacha, grawerowane formy do druku u złotnika Hansa Dünnego oraz pewną ilość ołowiu. To tajemnicze przedsięwzięcie strasburskie do dzisiaj pozostaje zagadką. Biografowie Gutenberga nie są zgodni co do celu jego doświadczeń. Sceptycy negują związek tych prac z wynalezieniem druku, wskazując na znaczny dystans czasowy między zawiązaniem spółki a pierwszym drukiem Gutenberga. Optymiści przywołują świadectwo „Kroniki kolońskiej”, wydanej w 1499 roku. Koloński drukarz Ulrich Zell był przeświadczony, że druk wynaleziono w Strasburgu w 1440 roku, a następnie do roku 1450 doskonalono ów wynalazek. Rok 1440 jako data wynalezienia druku potwierdzony został też w dziele niemieckiego humanisty Jakuba Wimpfelinga z 1505 roku. W każdym razie owe tajemnicze inwestycje musiały przynieść Gutenbergowi jakieś zyski i ustabilizować jego pozycję majątkową.

W latach 1443 – 1444 jego możliwości finansowe szacowano na 400 – 800 złotych reńskich – tyle kosztował zakup i wyekwipowanie połowy konia bojowego. Ślady jego bytności w Strasburgu urywają się w marcu 1444 roku. Nie wiadomo, gdzie przebywał w ciągu kolejnych czterech lat. Do wyjazdu ze Strasburga zmusiła zapewne Gutenberga niepewna sytuacja polityczna, miasto było zagrożone przez pustoszące Alzację bandy nieopłacanych żołnierzy. A może i tym razem dumny wynalazca uciekł przed fiskusem, z którym nie chciał się dzielić swoimi dochodami?

Świt świata inkunabułów

Po opuszczeniu Strasburga Gutenberg udał się być może do Lichtenau, gdzie mieszkał jego wspólnik Hans Riffe. Tam mógł podjąć ponownie zyskowną produkcję lusterek, gdyż w 1447 roku miała się odbyć kolejna wielka pielgrzymka do Akwizgranu. W podróży towarzyszyli mu najbliżsi współpracownicy – stolarz Konrad Saspach i służący Lorenz Beildeck z żoną. Według innych źródeł wynalazca druku mógł kilka lat spędzić w Niderlandach. Zapewne w końcu tego roku lub na początku następnego wrócił do rodzinnej Moguncji. W końcu 1447 roku tamtejszy patrycjat i cechy zawarły ugodę i możliwy stał się powrót emigrantów. W tymże roku zmarł też brat Gutenberga Friele. Od kilku lat nie żyła jego siostra, a w domu rodzinnym „Zum Gutenberg” mieszkał tylko szwagier Claus Vitzthum. Tam też zamieszkał Gutenberg i tam urządził swoją pierwszą drukarnię. Już w październiku 1448 roku pożyczył od kupców mogunckich 150 złotych reńskich na 7,5 proc. rocznie.

Do dziś trwają spory o to, kiedy z drukarni Gutenberga wyszły pierwsze książki. Wiadomo, że do najstarszych jego dzieł należą liczne wydania podręcznika gramatyki „Ars minor” Aeliusa Donata (tzw. Donaty) i kalendarze. Według większości z nich druk Donatów miał miejsce już w Moguncji. Według jednych badaczy do 1452 roku mogło ukazać się 12 wydań popularnego podręcznika, potem co najmniej 12 kolejnych aż do roku 1458. Inni przesuwają czas ich powstawania na lata 1454 – 1461. Liczba wydań świadczy o dużym zapotrzebowaniu na ten podręcznik i znacznych zyskach, które mógł z tego tytułu osiągać wydawca i współpracujący z nim księgarze. Pierwszymi drukami Gutenberga, które można pewnie datować, są pochodzące z 1454 roku dwa wydania „Cypryjskiego listu odpustowego” i „Kalendarz turecki”, propagujące ideę walki z Turkami, którzy właśnie zajęli Konstantynopol. Za jeden z najstarszych druków Gutenberga (o ile nie najstarszy) uchodzi zachowana tylko we fragmencie „Księga Sybilli”, datowana przez niektórych badaczy jeszcze na lata 1440 – 1444, przez innych uważana za jeden z pierwszych druków mogunckich Gutenberga (po 1448 roku). W końcu roku 1456 z drukarni Gutenberga wyszedł „Kalendarz lekarski” na rok 1457, zawierający „porady lekarsko-astrologiczne” dotyczące puszczania krwi i stosowania środków przeczyszczających oraz skuteczności tych kuracji, zależnej od aktualnych układów planet. W kolejnych latach ukazywały się inne drobne druki: „Provinciale Romanum” (1456), druk zawierający wykaz arcybiskupstw i biskupstw katolickich „Cisioianus” (ok. 1457), zawierający informacje o najważniejszych świętach w kalendarzu kościelnym; z tych lat pochodzi też jednokartkowy druk modlitwy zaczynającej się od słów „Respice, domine sancte pater”. Okres ten był wykorzystany do stałego doskonalenia pisma drukarskiego. Jego ulepszoną wersję można rozpoznać w drukowanych też w tym czasie: tzw. Bulli tureckiej (1456) i „Tablicy planet dla astrologów” (1457/1458).

Obok tej produkcji „masowej” Gutenberg zaczął przygotowania do znacznie ambitniejszego dzieła – druku Biblii. Ten cel wymagał znacznie większych funduszy, przekraczających zapewne zyski osiągane ze sprzedaży Donatów i kalendarzy. Już w 1449 roku Gutenberg nawiązał kontakt z bogatym złotnikiem, bankierem i księgarzem mogunckim Johannem Fustem. Być może to on zajmował się sprzedażą książek produkowanych przez drukarnię moguncką.

W każdym razie musiał na tyle ufać wydawcy i wierzyć w możliwość uzyskania zysków, że pożyczył Gutenbergowi na początku 1450 roku olbrzymią jak na owe czasy sumę 800 złotych reńskich na wyposażenie nowej, większej drukarni. W 1452 roku Gutenberg zawarł oficjalną spółkę z Fustem i uzyskał od niego w ratach kolejne 800 złotych na rozwój wspólnej inwestycji. Wydawca dysponował w tym czasie dwiema drukarniami – w starszej powstawały nadal drobne wydawnictwa, w drugiej, nowocześniejszej, trwały przygotowania do druku tzw. Biblii 42-wierszowej. Najpewniej prace nad jej drukiem rozpoczęły się już w 1452 roku, a zakończono je między październikiem 1454 a początkiem 1455 roku.

Jeszcze w czasie trwania prac doszło do poważnego konfliktu między Gutenbergiem a Fustem, który doprowadził do rozwiązania spółki i głośnego procesu sądowego. Rozpoczął się on w listopadzie 1455 roku, zapewne już po zakończeniu druku Biblii. Niektórzy badacze dziejów druku upatrywali genezy sporu w bardzo korzystnych dla Gutenberga warunkach podziału zysków. Nie znamy ostatecznego wyroku w tej sprawie, musiał on jednak być niekorzystny dla Gutenberga. Stracił na rzecz Fusta drukarnię i zapewne większość zysków ze sprzedaży Biblii, które poszły na spłatę długów wobec wspólnika. W każdym razie drukarnia Fusta i jego zięcia Schöffera rozwijała się później znakomicie, a impet drukarni Gutenberga wyraźnie osłabł. Jedynym, ale jakże cenionym, efektem ich współpracy pozostała uważana do dzisiaj za jedno z arcydzieł sztuki drukarskiej tzw. Biblia 42-wierszowa.

W tym schyłkowym okresie swej działalności Gutenberg nadal drukował Donaty i kalendarze. Ich udoskonalonym pismem została odbita tzw. Biblia 36-wierszowa, wydrukowana w latach 1460 – 1461 w Bambergu. Po 1460 roku w drukarni Gutenberga używano też innej czcionki, zastosowanej po raz pierwszy do druku tzw. Catholikonu, obszernego łacińskiego słownika encyklopedycznego, opracowanego jeszcze w 1286 roku przez dominikanina Joannesa Balbusa z Genui. Czcionek tych użyto też do druku jednego z dzieł Tomasza z Akwinu (dwa wydania z ok. 1460 i ok. 1469 r.), „Dialogus rationis” Mateusza z Krakowa (ok. 1460 i ok. 1469 r.) oraz kilku listów odpustowych dla różnych odbiorców. W 1462 roku Gutenberg ponownie musiał opuścić Moguncję. Opowiedział się, podobnie jak rada miasta, po stronie niewłaściwego pretendenta do tronu arcybiskupiego i po klęsce tegoż musiał się udać na wygnanie. Zamieszkał zapewne znów w pobliskim Etzville. Tam w każdym razie trafiły jego czcionki z „Catholiconu”, których używali założyciele drukarni w tym mieście Heinrich i Nicolaus Bechtermünze. Wkrótce stary drukarz odzyskał łaski nowego arcybiskupa Adolfa von Nassau, który nawet na początku 1465 roku mianował Gutenberga swoim dworzaninem. Wraz z tą nominacją mistrz zwolniony został od płacenia podatków, miał też otrzymywać co roku strój dworski oraz 20 miar zboża i dwie beczki wina. Po uzyskaniu tak hojnych gratyfikacji od arcypasterza mogunckiego Gutenberg po raz ostatni powrócił do swego rodzinnego miasta. Zmarł 3 lutego 1468 roku i został pochowany w kościele Franciszkanów. Świątynię rozebrano w XVIII wieku i do dzisiaj nie pozostał nawet ślad po pochówku wielkiego wynalazcy. Za to wiele miast europejskich zdobią jego pomniki oraz poświęcone jego pamięci muzea i epitafia. Druk stał się przecież kamieniem milowym w rozwoju cywilizacji europejskiej, przyczyniając się do nadania jej bardziej egalitarnego charakteru.

Krzysztof Mikulski, historyk czasów nowożytnych, pracuje w Instytucie Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego

545 lat temu, 3 lutego 1468 roku, zmarł Jan Gutenberg, wynalazca druku (ur. ok. 1399 roku)

Technika wykonania tych „stempli” była bardzo prosta – przyłożona do skały dłoń służyła jako szablon, na którym umieszczano sproszkowaną farbę.

Pozostało 99% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem