Legendarna jakość broni sporządzonej z damasceńskiej stali (zwanej bułatem) działała przez wieki na wyobraźnię Europejczyków. Narosło wiele mitów i stereotypów mających często niewiele wspólnego z rzeczywistością. Chociaż do dzisiaj wszystkich tajemnic nie udało się odkryć, lata żmudnych badań pozwoliły w dużym stopniu rozwikłać zagadkę owej stali, której produkcji ostatecznie zaniechano wiele wieków temu.Charakterystyczny jest wzór na głowni, który tworzą najczęściej sfalowane linie; zwracano uwagę na ich grubość i zabarwienie, a także na barwę tła i odblask. Wzór taki uważany był zawsze za wyznacznik znakomitej jakości głowni mieczowych i szablowych, które winny odznaczać się odpowiednią sprężystością (dzięki miękkiemu żelazu) i twardością zarazem (dzięki nawęglonej stali). Broń posiadającą taki wzór klasyfikowano jako wykonaną ze stali damasceńskiej, według tradycji bowiem krzyżowcy zetknęli się po raz pierwszy z głowniami wykonanymi z nieznanego im metalu właśnie pod Damaszkiem; na ciemnoszarym tle widoczne były sfalowane jasne włókna.
Miasto rzeczywiście słynęło z produkcji mieczy, jednak najlepszy materiał sprowadzano z odległych Indii. Otóż udało się tam uzyskać w skomplikowanym procesie wytopu i dzięki obecności odpowiednich źródeł surowca wysokowęglową stal zwaną wuts o budowie krystalicznej. Eksportowano ją następnie na zachód, m.in. do Damaszku, i tam miejscowi rzemieślnicy poddawali ją dalszej obróbce, by na końcu po wypolerowaniu powierzchni głowni wytrawić ją kwasami. Wykazywała wówczas segregację o ciemniejszym i jaśniejszym zabarwieniu (dzięki obecności cementytu).
Ów ozdobny wzór można było otrzymać także w inny sposób, mianowicie wielokrotnie skuwając i zgrzewając skręcone i zgięte pręty żelazne oraz stalowe. Po wytrawieniu kwasami otrzymywano pożądany wzór, inny jednak niż bułatowy. Technikę taką, zwaną damastem skuwanym, stosowano w Europie w produkcji mieczy rzymskich, a następnie wczesnośredniowiecznych. Wciąż dyskutowana jest kwestia wyższości prawdziwych głowni damasceńskich nad europejskimi skuwanymi, ale warto pamiętać, iż europejskie głownie mieczowe (a potem także szablowe) były bardzo wysoko cenione na Wschodzie i masowo importowane, mimo wielu obostrzeń.
Czasy wypraw krzyżowych wiążą się z rozpowszechnieniem w Europie kuszy. Broń znana była już w świecie helleńskim, pojawiła się zapewne w IV wieku p.n.e. Wymieniany w źródłach pisanych gastrafetes (łuk brzuszny) posiadał mechanizm do naciągania, składający się z trzonu z zapadką i suwaka ze spustem. Suwak wysuwano do przodu i zahaczano pazurem o cięciwę. Oparłszy łuk o twardą podstawę, napierano nań całym ciałem, dzięki czemu ściągano i blokowano suwak. Wydaje się, że broń tę wykorzystywano jedynie podczas oblężeń. Prostą ręczną kuszę znali także Rzymianie, nie ma jednak pewności, czy używali jej w boju. W drugiej połowie 1 tysiąclecia n.e. kusza w Europie zanika, używa się jej jednak nadal w Chinach i być może na Bliskim Wschodzie.
Średniowieczna europejska kusza składała się z twardego łęczyska (drewnianego kompozytowego, rogowego, potem żelaznego) przymocowanego do łoża-kolumny, gdzie wydrążone było miejsce na bełt. W łożu znajdowało się urządzenie spustowe zwalniające cięciwę, uruchamiane przez naciśnięcie palcem. Służył do tego walec zwany orzechem, zaopatrzony w dwa nacięcia (na cięciwę i dźwignię spustową). Pierwsze kusze napinano ręcznie za pomocą metalowego strzemienia (wkładano tam stopę) i haka przy pasie. Strzelec zaczepiał hak o cięciwę i prostując się, napinał broń. Z czasem wzrastała moc broni i potrzebny był skomplikowany system naciągu (lewary, „kozie nóżki” etc.).