Nie mając dość sił, cesarz Aleksy I Komnen słał poselstwa do Europy Zachodniej, proponując tamtejszym władcom współpracę wojskową i wyrzucenie niewiernych z Ziemi Świętej. Spotkało się to z przychylnym odbiorem na dworze papieskim, gdzie liczono, że udział katolików w wyprawie przeciwko Turkom wzmocni pozycję Stolicy Piotrowej w walce o prymat w świecie chrześcijańskim.
Tymczasem w przeludnionej Europie Zachodniej coraz wyraźniej brakowało ziemi pod uprawę. Tłumy biednych rolników karczowały lasy, zakładając nowe osady i miasteczka. Zubożałemu rycerstwu coraz trudniej było uzyskać lenna od wielkich panów feudalnych. „Wszystko zostało obalone pośród powszechnego nieładu (...) książęta bowiem, których powinnością było prowadzić poddanych drogą pokoju, walczyli pomiędzy sobą z błahych powodów, pustoszyli ziemię pożarami i rabowaniem” – pisał Wilhelm z Tyru. Szukającym poprawy losu ludziom wystarczyło pokazać kierunek, a gotowi byli ruszyć w poszukiwaniu ziemi obiecanej.
W listopadzie 1095 roku na synodzie w Clermont papież Urban II wygłosił żarliwą mowę, wzywając do odbicia Ziemi Świętej z rąk muzułmanów: „Pan nasz zaklina was, jako wyznawców Chrystusa, by ogłosić to wszystkim i przekonać wszystkich, jakiegokolwiek stanu by byli. Stających do boju pieszo i jeźdźców, biednych i bogatych, do niesienia bezzwłocznej pomocy naszym braciom i do starcia podłej rasy z ziemi naszych przyjaciół. Mówię to do tych, którzy są tu obecni, i do tych, których tu brak. Chrystus prowadzi!”. Przemówienie przerywały entuzjastyczne okrzyki: „Bóg tego chce!”.
Wiadomość o apelu szybko się rozeszła po Europie. Podczas gdy możni panowie z Lotaryngii, Normandii i Prowansji starannie szykowali się do dalekiej wyprawy, na Wschód ruszyły rzesze chłopskiej biedoty w nadziei na poprawę bytu. Cesarz Aleksy I Komnen nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Niezdyscyplinowana tłuszcza przelała się przez bizantyńskie prowincje niczym zaraza. W poszukiwaniu żywności krzyżowcy plądrowali miasta i wioski. „Nikomu już do głowy nie przychodziło, by kupować rzeczy, których potrzebował. Każdy zdobywał żywność, jak umiał, przez zabijanie i rabowanie; wszyscy oni chełpili się z niepojętą zuchwałością, że tak samo będą grasować u Turków” – wspominał oburzony kronikarz. Rzeczywistość okazała się jednak smutna – gromada głodnych, obdartych i niedoświadczonych w wojennym rzemiośle ludzi nie mogła zagrozić Turkom. 21 października 1096 roku nieopodal Nikei doszło do masakry europejskich plebejuszy.
Niecały rok po krucjacie ludowej pod mury Konstantynopola przybyły zaprawione w bojach hufce zachodniego rycerstwa. Aleksy I przyjmował łacińską arystokrację z należytymi honorami, nie szczędząc bogatych darów i pałacowych komnat na kwaterunek. W zamian wymógł na wodzach wyprawy krzyżowej przysięgę, że będą walczyć w jego imieniu, a zdobyte na Turkach ziemie staną się lennem cesarstwa wschodniego.