Początki rekonkwisty giną w pomroce dziejów i szybko powlekła je warstwa mitologicznego lukru: że to niby garstka Wizygotów schroniła się przed Arabami i Berberami w górach Asturii i tam utworzyła punkt wypadowy do odzyskania utraconych ziem. Tymczasem nie odzyskiwali ich ci, którzy je utracili. Słowem: nie było rekonkwisty, tylko konkwista. Owszem, część wizygockiego możnowładztwa uciekła przed Arabami i Berberami w góry, ale nie podporządkowała sobie tamtejszych górali. Na Półwyspie Iberyjskim powietrze górskie od wieków czyniło wolnym. Element autochtoniczny: Asturowie i Kantabrowie, opierali się romanizacji, nie dali się też wtłoczyć w zhierarchizowaną strukturę państwa Wizygotów. I to oni staną się forpocztą oporu wobec arabsko-berberyjskich najeźdźców, a nie wizygoccy możni, którzy co najwyżej nadali temu procesowi swe „logo”. Mitologia rekonkwisty wywodzi jej początki od bitwy pod Cavadonga w 722 roku, gdy niewielka grupka chrześcijan pod wodzą wizygockiego wielmoży Pelayo pokonała o wiele liczniejszą armię muzułmańską. Dwunastowieczna „Kronika Alfonsa III” podaje, że zginęło wtedy 25 tys. wrogów i że stało się tak dzięki boskiej interwencji. Z kolei źródła arabskie opisują oddział Pelaya jako „bandę 30 brudnych osłów”. Być może stoczył on niewielką potyczkę z Berberami, ale o wiele istotniejsze było stłumienie w 740 roku przez Arabów berberyjskiego powstania w Asturii. Berberów osiedlano w Hiszpanii głównie na terenach górskich, gdzie nie docierały konie i wielbłądy Arabów, w środowisku zbliżonym do tego, jakie zamieszkiwali w Maghrebie. Spora ich część trafiła w Góry Kantabryjskie. Berberowie byli jednak zdobywcami drugiej kategorii i często się buntowali. Wreszcie klęska głodu zmusiła ich do opuszczenia Asturii.
Wtedy właśnie zaczyna się rekonkwista, a właściwie konkwista. Ludzie z gór schodzą w doliny i zajmują opuszczone tereny. Akcji tej patronuje wnuk wspomnianego Pelaya – władca Asturii Alfons I (739 – 757). Terenów do zasiedlenia nie brakuje: w połowie VIII wieku cała dolina rzeki Duero wskutek suszy i głodu jest wyludniona. Między arabską Andaluzją a Asturią (od 924 roku nazywanej Królestwem Leónu) powstaje rozległa strefa buforowa – opustoszała ziemia niczyja.
Dopiero za panowania Alfonsa II (791 – 842) rozpoczyna się akcja osadnicza na obszarach dzisiejszego Leónu i Kastylii. Koloniści napływają głównie z Galicji. Do 1000 roku nie zajęto jednak żadnego miasta arabskiego, a León liczył raptem kilka tysięcy mieszkańców. Równocześnie patronujący osadnictwu monarchowie asturyjscy wskrzeszali wizygocką ideologię, symbolikę i struktury kościelne. Tym sposobem zajmowanie wyludnionych dolin przez na poły pogańskich górali przeobraziło się w chrześcijańską rekonkwistę wizygockiego rycerstwa. To ładniej brzmi.
Jerzy Rohoziński - historyk, religioznawca, zajmuje się dziejami islamu oraz historią ludów Kaukazu, autor książki „Święci, biczownicy i czerwoni chanowie. Przemiany religijności muzułmańskiej w radzieckim i poradzieckim Azerbejdżanie”