Tendencje zjednoczeniowe kłóciły się z lokalnym partykularyzmem ambicjami poszczególnych władców. Królestwo Leónu (dawna Asturia) i Kastylii schodziły się jak żuraw z czaplą, dwukrotnie łącząc się (1037 i 1072 rok) i dzieląc (1065 i 1157 rok).
Aragonia miała krótki romans z Nawarrą (lata 1076 – 1134), po czym związała się z hrabstwem Barcelony. Nawarra zaś wypatrywała nowego związku po drugiej stronie Pirenejów. Kastylijscy hidalgos co jakiś czas urządzali rajdy na ziemie przeciwników, przez co strefa pogranicza wyludniała się coraz bardziej.Co innego Aragonia. W XII wieku wyróżnia się pod względem organizacji wojska i taktyki. Według obliczeń historyków stosunek jazdy do piechoty kształtował się tam jak 1 do 18, podczas gdy w zachodniej Europie – 2 do 1. Muzułmanie mieli się czego bać, bo Aragończycy nie ograniczali się do łupieżczych najazdów, lecz chcieli zdobywać miasta. W 1118 roku aragoński król Alfons I Waleczny opanował Saragossę, co nie udało się w 778 roku samemu Karolowi Wielkiemu. Zdobyte miasto stało się stolicą królestwa.
Tymczasem mieszkańcy muzułmańskiej Andaluzji, niezadowoleni z rządów Almorawidów, wszczęli w latach 1144 – 1145 rewolty, które położyły kres władzy tej dynastii w Hiszpanii. Muzułmanie ponownie byli rozdrobnieni i narażeni na nieustającą presję chrześcijan z północy. I znów historia się powtarza. Z Maroka przybywają w 1171 roku Almohadzi, tak jak ich poprzednicy zrodzeni z zakonu rycersko-religijnego. W 1195 roku biją pod Alarcos króla Kastylii Alfonsa VIII Szlachetnego. „Kronika królów Kastylii” przyczyn porażki upatrywała w przebiegłości muzułmanów, którzy czekali, aż chrześcijanie zgrzeją się w słońcu, a potem pod wieczór niespodziewanie wysypali się zza murów twierdzy i pobili omdlewających z pragnienia przeciwników. Inni zaś mówili, że to sprawa żydowskiej czarownicy, która omotała króla swoimi czarami...
Andaluzja stawała się coraz bardziej zaściankowa, nietolerancyjna i wroga wobec wyznawców Chrystusa. Tyle że w świecie islamu konflikty andaluzyjskich współbraci z chrześcijanami mało kogo obchodziły.
Zupełnie inaczej było w Europie: tu byle rabunkowy wypad kastylijskiego rębajły od razu zyskiwał wymiar ogólnochrześcijański. Niepowodzenia drugiej krucjaty sprawiają, że iberyjska rekonkwista staje się częścią globalnego starcia chrześcijaństwa z islamem. Poza tym w XII stuleciu w chrześcijańskiej Hiszpanii jak grzyby po deszczu powstają zakony rycerskie. Patronem rekonkwisty zostaje św. Jakub zwany Matamoro (pogromca Maurów). „Ukazuje się” podczas bitew i niesie pomoc chrześcijanom. Tak było pod Clavijo, w Simancas i Coimbrze, tak będzie pod Las Navas de Tolosa. Ośrodek kultu św. Jakuba w Composteli (Galicja), na ślady którego natykamy się już w IX wieku, zaczyna przyciągać tysiące pielgrzymów z całej Europy, w tym mniej lub bardziej błędnych rycerzy chętnych do walki z Maurami. W 1147 roku dociera tu rycerstwo z Flandrii, krajów niemieckich i Anglii płynące na 50 okrętach do Lizbony, by wspomóc rekonkwistę. Klęska pod Alarcos opóźniła tylko o kilkanaście lat ekspansję chrześcijańskiej Północy. Stan arabsko-berberyjskiego posiadania na Półwyspie Iberyjskim kurczył się stale, nie tylko wskutek militarnych sukcesów chrześcijan. W XI wieku inwazja beduińskiego plemienia Banu Hillal w Afryce Północnej podcięła podstawy handlu lewantyńskiego. Do tej pory arabscy kupcy z Andaluzji prowadzili wymianę handlową głównie za pośrednictwem Ifrikiji (dzisiejszej Tunezji). Gdy tamtejsze kantory zajęli Beduini, kupcy jeździli do Egiptu, gdzie jednak musieli rywalizować z obrotnymi Genueńczykami. Równocześnie najazdy Turków seldżuckich, a potem Mongołów przecięły szlaki handlowe na wschód. Chwiejna gospodarka świata islamu, oparta na handlu dalekosiężnym, doznała poważnego uszczerbku. Półwysep Iberyjski za sprawą marokańskich dynastii wiązał się coraz bardziej z Maghrebem i złotem z handlu transsaharyjskiego, a izolował do Bliskiego Wschodu. Ta izolacja na dłuższą metę nie wyszła Andaluzji na zdrowie.