W jego rękach pozostawały Małopolska i Wielkopolska połączona kujawsko-brzeskim „pomostem” szarpane lokalnymi partykularyzmami. Nie spali również wrogowie zewnętrzni – pretensje do polskiego tronu zgłaszali czescy Luksemburgowie, ciągle otwarty pozostawał konflikt z zakonem krzyżackim. By skonsolidować państwo i zapewnić mu bezpieczeństwo wewnętrznie i zewnętrznie, Kazimierz musiał przeprowadzić szereg głębokich przemian – zarówno w sferze polityki zagranicznej, jak i stosunków prawnych, ekonomicznych, kulturalnych i militarnych. Głębokich to znaczy również kosztownych – zamienianie Polski drewnianej w murowaną nie odbyło się za darmo. Samo wykupienie od Luksemburczyków praw do tronu polskiego kosztowało gigantyczną kwotę 20 tysięcy kop groszy praskich.Ważną rolę w realizacji królewskich projektów odgrywali żydowscy poddani Kazimierza.
Król włożył wielki wysiłek, by zwiększyć wpływy do królewskiego skarbca z tytułu różnego rodzaju podatków, danin, opłat i innych świadczeń. Usprawnienie ściągalności tych wszystkich zobowiązań wymagało zatrudnienia specjalistów, którzy byli w stanie zapewnić ich sprawne egzekwowanie. A tych musiał przede wszystkim szukać wśród żydowskich bankierów i kupców. Mimo że za czasów Kazimierza fiskus działał wzorowo i do królewskiego skarbu płynął potok gotówki, król niejednokrotnie zmuszony był do zapożyczania się u żydowskich bankierów. Zapewne nie bez znaczenia w podjęciu decyzji o oddaniu ważnych sfer życia gospodarczego kraju w ich, a nie inne ręce odegrały doświadczenia ojca Kazimierza, króla Łokietka z mieszczanami niemieckimi Krakowa. To właśnie przybysze z Zachodu występowali przeciwko jego władzy. Co prawda otwarty bunt, na którego czele stanął miejscowy wójt Albert (1311 – 1312), Łokietek krwawo stłumił, a same miasto przykładnie ukarał, jednak przekonanie o braku lojalności niemieckiego patrycjatu pozostało.
Mimo że za czasów Kazimierza fiskus działał wzorowo i do królewskiego skarbu płynął potok gotówki, król niejednokrotnie zmuszony był do zapożyczania się u żydowskich bankierów
Żydzi takich problemów nie stwarzali. W przypadku jakiejś (czysto hipotetycznej) próby buntu czy rewolty, z racji niechrześcijańskiego wyznania i pozycji w społeczeństwie, nie mogli liczyć na poparcie ze strony innych stanów. Również, w przeciwieństwie do krakowskich Niemców, nie mieli szansy na pomoc i wsparcie z zewnątrz. Jako „słudzy skarbu” byli całkowicie zależni od woli monarchy. Tylko on dawał im gwarancję prowadzenia praktycznie nieskrępowanej działalności gospodarczej i pomnożenia kapitałów przy okazji pożyczek, a przede wszystkim ochronę na wypadek antysemickich wystąpień.
Sam król również pożyczał pieniądze od swego żydowskiego bankiera. Z tych powodów Kazimierz Wielki wspierał osadnictwo żydowskie na ziemiach pozostających pod jego władzą, powierzał im odpowiedzialne urzędy i stanowiska, oddawał w ich ręce cła, myta i kopalnie, obdarzał przywilejami. Faworyzowanie Żydów, przede wszystkim kosztem niemieckiego mieszczaństwa, było więc całkowicie przemyślaną, konsekwentnie prowadzoną polityką