Jeden z nich to Wołoczko z Drohobycza (? – 1441). Wołoczko był dzierżawcą ceł we Lwowie, gdzie też mieszkał, oraz żup solnych w Drohobyczu. W 1427 r. finansował uroczyste powitanie przez władze miejskie Lwowa króla Władysława Jagiełły, z którego polecenia zajmował się z dużym powodzeniem kolonizacją Rusi Czerwonej. W 1423 roku otrzymał od króla wieś Werbiż nad rzeką Szczerzec, a później ziemie położone obok. Jego zadaniem było sprowadzanie kolonistów i zagospodarowanie tych ziem. Wołoczko okazał się sprawnym organizatorem i zaradnym gospodarzem. Jego dochody rosły, a wraz z nimi jego sława. Budziło to zawiść i niechęć, szczególnie mieszczan i duchowieństwa.
Mieszczanie widzieli w Żydach konkurentów w zyskach z uprawiania handlu i wykonywania rzemiosła, a władze miejskie rościły sobie prawa do jurysdykcji nad Żydami
Mieszczanie widzieli w Żydach konkurentów w zyskach z uprawiania handlu i wykonywania rzemiosła, a władze miejskie rościły sobie prawa do jurysdykcji nad Żydami. Coraz częściej też duchowni Kościoła katolickiego występowali przeciwko Żydom, ich obecności w mieście i ich pozycji ekonomicznej, a nawet towarzyskiej. Żądano ich izolacji od chrześcijan i wzorem zachodnioeuropejskim – oznaczenia w widoczny sposób.
Okazję do cofnięcia przywilejów Żydom stworzyła wojna z zakonem krzyżackim. Szlachta wielkopolska zebrana w obozie wojskowym w Cerkwicy podniosła rokosz przeciwko władcy
W statutach wieluńsko-kaliskich biskupa Mikołaja Trąby (ok. 1358 – 1422) z 1420 r. czytamy: „Wszystkim chrześcijanom tej prowincji (gnieźnieńskiej – przyp. R. Sz.) pod karą klątwy bardzo ostro zakazujemy, aby przyjmowali do wspólnoty Żydów lub Żydówki lub ośmielali się z nimi jeść lub pić, albo z nimi odważyli się tańczyć lub pląsać na swych godach lub biesiadach, aby chrześcijanie nie kupowali od Żydów mięsa wystawionego na sprzedaż albo inną żywność, aby przypadkiem przez to Żydzi za pomocą oszukańczych machinacji nie zatruli chrześcijan, których mają za wrogów (...) Aby zaś móc Żydów od chrześcijan wyraźnie odróżnić, postanowiliśmy i nakazujemy nienaruszenie przestrzegać, by wszyscy i poszczególni Żydzi płci obojga w ziemiach naszej prowincji nosili jedno koło z kawałka czerwonego płótna, jako znak, przyszyte lub zszyte przed piersiami, na stronie lewej na szacie zwierzchniej, jaką zwykle i regularnie noszą na innych swych ubraniach, gdy z domów lub mieszkań wychodzą albo kroczą, albo publicznie w jakikolwiek sposób się ukazują lub wystawiają na widok, albo pokazują...”