Kara za arogancję

Bitwę rozpoczął ostrzał z łuków. Ale obie strony miały niewielu łuczników i nie przyniosło to większych rezultatów. Później Francuzi pchnęli do natarcia piechotę, która przedarła się przez rowy i fosy i skutecznie zaatakowała Flamandów.

Publikacja: 08.05.2008 15:12

Kara za arogancję

Foto: bridgeman art library

Red

Francuscy rycerze, widząc dokonania piechurów, najwyraźniej im pozazdrościli. Nie chcieli, by zwycięstwo przypisane zostało pospólstwu. W efekcie zgubiła ich arogancja. Pragnąc triumfu dla siebie, Robert d’Artois wstrzymał atak piechoty i rzucił się w wir bitwy z „kwiatem rycerstwa”.

Choć – jak pokazują jego rachunki – francuski wódz zakupił za wysoką cenę mapę, na której zaznaczono fosy przecinające pole bitwy, wydatek ten okazał się daremny. Pierwsze uderzenie kawalerii załamało się na solidnej obronie Flamandów, która odparła rycerzy w kierunku fos. Kolejne szarże jeszcze pogorszyły sytuację, potęgując zamieszanie. Zakuci w pancerze rycerze wraz z końmi wpadali do rowów i tratowali się. W końcowej fazie bitwa zamieniła się w jatkę. Strąconych z siodeł flamandzcy piechurzy wykańczali bez litości za pomocą goedendagów, nic sobie nie robiąc z próśb o pardon.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Historia
Kim naprawdę był Hans Kloss
Historia
Jakie tajemnice skrywa jeszcze więzienie przy Rakowieckiej w Warszawie
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Historia
Lądowa epopeja żaglowca Vasa
Historia
Wikingowie: w poszukiwaniu nowego domu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama