Król Madagaskaru

Kościuszko, Pułaski, Beniowski byli prawie równolatkami. Wszyscy trzej zyskali międzynarodową sławę, choć każdy kroczył inną drogą. Ich losy skrzyżowały się w zasadzie tylko raz – w walczących o niepodległość zbuntowanych koloniach angielskich w Ameryce Północnej.

Aktualizacja: 15.05.2008 20:12 Publikacja: 14.05.2008 13:07

Król Madagaskaru

Foto: Forum

Wszyscy za to zostali bohaterami narodowymi; dwaj pierwsi Polski, trzeci Madagaskaru. Trochę to zaskakujące, jak na polskiego szlachcica, ale czy Beniowski był Polakiem? Sam nieraz mienił się Polakiem, ale w istocie był węgierskim szlachcicem ze Słowacji. Można go obdarzyć mianem prawdziwego kosmopolity, awanturnika i obieżyświata, który kierowany dziwną naturą fortuny, ruszył ze Słowacji w swoją zadziwiającą podróż po świecie.

Swe 45-letnie życie Maurycy August Beniowski rozpoczął w 1746 roku w małym słowackim miasteczku Vrbov i początkowo nic nie zapowiadało awanturniczej kariery. Szkoła, administrowanie majątkiem czy wreszcie ożenek, a nawet przejście na luteranizm nie wystarczały jednak żądnemu przygód młodzieńcowi: zaciągnął się w szeregi konfederatów barskich, którzy bezskutecznie próbowali zrzucić z tronu Stanisława Augusta Poniatowskiego i krępujące więzy carycy Katarzyny II. Beniowski w starciu z imperatorową Wszechrusi nie miał szczęścia. Ranny trafił do niewoli. Kibitką przez niezmierzone obszary Sybiru dotarł na kraniec rosyjskiego imperium, na Kamczatkę, gdzie spotkał innych zarówno polskich, jak i rosyjskich zesłańców.

Beniowski nie pogodził się ze swą niedolą i postanowił uciec z miejsca zsyłki. A jeżeli uciekać, to nie samemu, lecz po sarmacku z kompaniją całą. Spiskowcy nie tylko uwolnili się, ale opanowali Bolszerieck. Pod kluczem znalazł się cały garnizon, a zginął jedynie komendant garnizonu major Niłow, któremu zresztą wcześniej krewki Węgier uwiódł córkę Anastazję.

Buntownicy wiedzieli, że jedyna droga ucieczki wiedzie przez ocean, toteż opanowali korwetę „Św. Piotr i Paweł”. Po pięciu miesiącach od przybycia do Bolszeriecka, Beniowski opuszczał miejsce zesłania, uwożąc na pokładzie okrętu 95 osób i drogocenny skład futer. Po długim i wyczerpującym rejsie wokół Aleutów, Japonii i Formozy dotarł wreszcie do Makau. Tam uciekinierzy sprzedali statek z cennym ładunkiem i poprzez Ocean Indyjski i Atlantyk udali się do Francji. Po przybyciu do Paryża w lipcu 1772 r. Beniowski przebojem wszedł na salony, a nawet na dwór królewski.

Były konfederat wiedział, że należy łapać wiatr w żagle, toteż już jako pułkownik w służbie Francji wyruszył na podbój nowych obszarów na wschodzie. Dotarł do Madagaskaru, by w imieniu Ludwika XVI podbić wyspę. Zachowywał się jak zdobywca: walczył z tubylcami, lecz także budował osiedla, drogi i zakładał plantacje bawełny, tytoniu czy trzciny cukrowej. Co zaś najważniejsze, udało mu się przekonać wyspiarzy do tego, że jest potomkiem dawnych władców Madagaskaru – Raminich. Ze znaków na ciele i niebie wywróżyła mu to stara Malgaszka. Wkrótce pod Louisburgiem zebrały się niezliczone tłumy tubylców i okrzyknęły Beniowskiego królem (ampansakebe). Elekt nie odrzucił zaszczytów i rozpoczął swoje królewskie rządy jako Maurycy August I – po czym wyjechał do Francji.

Początkowo nowy władca nie zmierzał zrywać z Paryżem, przecież otrzymał od Ludwika XVItytuł generała-gubernatora Madagaskaru, na tym jednak skończyły się łaski Wersalu. Zawiedziony w swych nadziejach ampansakebe wyjechał do Austrii, by zaciągnąć się do wojska. Monarchia Habsburgów nie dawała jednak szans na szybką karierę człowiekowi, który zakosztował losu króla. Nie zastanawiając się więc długo, ruszył do Nowego Świata z zamiarem wstąpienia w szeregi amerykańskiego wojska. Beniowskiemu nie pomogły jednak koneksje z Kazimierzem Pułaskim ani Beniaminem Franklinem. Jego plany uczynienia z Madagaskaru bazy wypadowej przeciwko angielskiej flocie uznano za mrzonki.

Nie pozostało nic innego jak powrót na wyspę, gdzie oczekiwali na niego wierni poddani. Francuzi nie zamierzali jednak przyglądać się, jak Beniowski zajmuje francuskie forty i faktorie. Z Ile de France wyruszyła przeciwko niemu ekspedycja złożona z doborowych żołnierzy. Wojownicy malgascy bronili się dzielnie w przemianowanym na Mauritanię dawnym Louisburgu, dopóki dowodził nimi ich wódz. Kiedy padł ugodzony kulą w serce, opór się załamał.

Maurycy August Beniowski zginął 23 V 1786 r., ale nie zginęła pamięć po nim. Pamiętnik, który pozostawił, stał się prawdziwym bestselerem. Już w 1797 r. polski czytelnik mógł się zapoznać z przygodami niespokojnego barona, które inspirowały nie tylko Juliusza Słowackiego.

Wszyscy za to zostali bohaterami narodowymi; dwaj pierwsi Polski, trzeci Madagaskaru. Trochę to zaskakujące, jak na polskiego szlachcica, ale czy Beniowski był Polakiem? Sam nieraz mienił się Polakiem, ale w istocie był węgierskim szlachcicem ze Słowacji. Można go obdarzyć mianem prawdziwego kosmopolity, awanturnika i obieżyświata, który kierowany dziwną naturą fortuny, ruszył ze Słowacji w swoją zadziwiającą podróż po świecie.

Swe 45-letnie życie Maurycy August Beniowski rozpoczął w 1746 roku w małym słowackim miasteczku Vrbov i początkowo nic nie zapowiadało awanturniczej kariery. Szkoła, administrowanie majątkiem czy wreszcie ożenek, a nawet przejście na luteranizm nie wystarczały jednak żądnemu przygód młodzieńcowi: zaciągnął się w szeregi konfederatów barskich, którzy bezskutecznie próbowali zrzucić z tronu Stanisława Augusta Poniatowskiego i krępujące więzy carycy Katarzyny II. Beniowski w starciu z imperatorową Wszechrusi nie miał szczęścia. Ranny trafił do niewoli. Kibitką przez niezmierzone obszary Sybiru dotarł na kraniec rosyjskiego imperium, na Kamczatkę, gdzie spotkał innych zarówno polskich, jak i rosyjskich zesłańców.

Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska