Reklama

Epoka żelaza trwa

Kryzys surowcowy to temat, na który zużyto morze atramentu – dziennikarze zarobili na nim krocie, a naukowcy i ekonomiści używają go niczym trampoliny do światowej kariery. Ponieważ napisano na ten temat już wszystko, co było do napisania, nie wypada dodawać więcej niż jeden akapit jako resumé.

Publikacja: 20.05.2008 13:48

Epoka żelaza trwa

Foto: bridgeman art library

Są dwie kategorie kryzysów surowcowych: lokalne i globalne. Te pierwsze mają gwałtowny, szybki przebieg, dają się we znaki jednemu pokoleniu, nie mają znaczenia w skali świata, kontynentu, nawet makroregionu.

Solanki w okolicy Łęczycy skupiły w średniowieczu gęste osadnictwo. Po wysoleniu źródeł osadnictwo gwałtownie się przerzedziło. Dla wielu były to czasy dramatów – tracili dorobek życia, perspektywy. Ale nawet w skali ziem polskich był to epizod, inne regiony obfitowały w dostępne złoża soli. W tym przypadku wyjściem z kryzysowej sytuacji było opuszczenie rejonu. Przesiedleńcom pozostawało szukać innych solanek lub innego zajęcia. Oba warianty były wykonalne.

Inaczej wygląda sytuacja, gdy braknie nie surowca konsumpcyjnego, jakim jest sól, ale produkcyjnego. I nie w danym regionie, lecz w ogóle. Kryzysów globalnych nie da się rozwiązywać na drodze migracji i zmiany kwalifikacji.

Wehikułem czasu przenieśliśmy się do epoki kamienia. Rozmawiamy z wodzem plemienia, zadajemy mu chytre pytanie, czy jego zdaniem nadejdą czasy, gdy ludność świata będzie liczyła 6 miliardów. – Niemożliwe – odpowiada wódz bez namysłu.

– Na narzędzia zużywane przez jedną osobą potrzeba co najmniej jednej bryły krzemienia. Sześciu miliardów brył nie ma na świecie.

Reklama
Reklama

Ale ponieważ liczba ludności w epoce kamienia rosła, nastąpił kryzys surowcowy. Ludzkość wyszła z niego obronną ręką, krzemienie zastąpiła brązem.

Jednak epoka brązu też wkroczyła w fazę kryzysową. Gdy zasoby cyny, dostępne starożytnej technice, zaczęły się wyczerpywać w rejonie śródziemnomorskim, próbowano rozwiązania przydatnego w kryzysach lokalnych – dyslokacji. Przy czym przesunięto nie użytkowników brązu, tylko miejsce wydobycia. Operację przeprowadzili Fenicjanie: zorganizowali eksploatację cyny na Wyspach Brytyjskich i transport. Rychło okazało się jednak, że globalnego kryzysu nie sposób zażegnać półśrodkami. Wyczerpały się złoża dostępne ówczesnej technice wydobywczej. Powrót do surowca kamiennego na globalną skalę nie wchodził w rachubę, trudności technologiczne były zbyt duże. Wbrew pozorom „łupanie” kamienia wymaga dużych umiejętności. Kamieniarze operowali tłuczkami i podkładkami z miękkich (w porównaniu z kamieniem) materiałów – z rogu, kości, drewna. Posługiwali się różnego rodzaju kamieniami. Wiele z tych umiejętności poszło w zapomnienie w epoce brązu. Wyjściem z kryzysowej sytuacji okazało się sięgnięcie po nowy surowiec – żelazo. Mimo że nowa technologia była trudniejsza, uzyskanie żelaza z rudy niezwykle pracochłonne, a jego uszlachetnienie, nawęglenie, zahartowanie – skomplikowane.

A jednak w epoce brązu kamień nie wyszedł zupełnie z użycia, natomiast w epoce żelaza z użycia nie wyszedł spiż (konia z rzędem temu, kto wskaże współczesne mieszkanie bez czegoś ze spiżu: lichtarza, klamki, ramki na fotografię). Przez całą epokę brązu rolnicy Egiptu używali narzędzi kamiennych. W Polsce, w kulturze łużyckiej (ikona epoki brązu), narzędzia kamienne i krzemienne też nie wyszły z użycia – archeolodzy znajdują je w wielu łużyckich grobach: osełki, żarna, formy odlewnicze do brązu! Co więcej, nie wyszły z użycia narzędzia pracy i walki – motyki, harpuny, groty – wykonywane z kości i rogu, a więc podstawowych surowców z epoki lodowcowej.

Obserwując współczesne poczynania, archeolodzy, którzy patrzą na świat z perspektywy całych dziejów, sceptycznie zapatrują się na propozycje redukcyjne sugerujące ograniczenie zużycia stali, cementu, ropy itd. Oczywiście że zmniejszenie zużycia ma znaczenie w skali krajowej i globalnej, lecz kryzys surowcowy i tak nastąpi. A wtedy przyjdzie kolejna zmiana epoki. Nastanie, na przykład, epoka plastiku. Na razie jednak aktualne są słowa Walentego Rożdzieńskiego z XVII wieku:

„Żelazo jest z własności swojej,

Metal między metalami i najpotrzebniejszy (...)

Reklama
Reklama

Każdą rzecz ostrość jego na świecie zepsuje,

drzewo nawiętsze przetnie i skałę przekuje”.

Są dwie kategorie kryzysów surowcowych: lokalne i globalne. Te pierwsze mają gwałtowny, szybki przebieg, dają się we znaki jednemu pokoleniu, nie mają znaczenia w skali świata, kontynentu, nawet makroregionu.

Solanki w okolicy Łęczycy skupiły w średniowieczu gęste osadnictwo. Po wysoleniu źródeł osadnictwo gwałtownie się przerzedziło. Dla wielu były to czasy dramatów – tracili dorobek życia, perspektywy. Ale nawet w skali ziem polskich był to epizod, inne regiony obfitowały w dostępne złoża soli. W tym przypadku wyjściem z kryzysowej sytuacji było opuszczenie rejonu. Przesiedleńcom pozostawało szukać innych solanek lub innego zajęcia. Oba warianty były wykonalne.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama