Nie jest zadowolony, jednak obowiązek wobec Führera i Volku musi być wykonany. Koło południa ciężarówki docierają do końca – małego, cichego miasteczka na brzegu jeziora. Mijają jego centrum, kierując się do położonego kilkaset metrów na północ celu.
Kanonada i w ułamku sekundy eksplozje. Pisk hamulców i wrzaski rannych. Ciężarówki, wóz dowodzenia jeden po drugim wylatują w powietrze trafiane celnym ogniem nie wiadomo skąd. Przeciwnik nie oszczędza amunicji, waląc też po okolicznych domach. W ciągu kilku minut oddział SS przestaje istnieć. Jest 29 kwietnia 1945 r. Shermany 3. Armii USA gen. Pattona udaremniły właśnie wymordowanie jeńców Oflagu VII A w Murnau am Staffelsee.
Po długiej podróży do tej położonej u samych stóp Alp Bawarskich miejscowości, niedaleko Garmisch-Partenkirchen, w połowie drogi między Monachium a Innsbruckiem, przybywa transport jeńców wojennych z okupowanej Polski. Większość z nich to uczestnicy powstania warszawskiego, w tym Zgrupowania „Chrobry II”. Dla jednego z konwojowanych widok drutów kolczastych i baraków – choć tym razem o nieporównywalnie wyższym standardzie, to nic nowego. Obozowa rutyna, widok szczytów przez cały ten okres pokrytych śniegiem uspokaja. Zima i zbliżający się koniec wojny usuwają z pracującego od kilku lat w „trybie konspiracyjnym” umysłu myśli o ucieczce. Oficer pozwala sobie na odrobinę wspomnień.
Żelazna, jedna z głównych ulic zachodniej części Śródmieścia, ciągnie się prosto na odcinku grubo ponad kilometra. Po obu stronach rząd zwartych, wielopiętrowych kamienic. Wschodnią pierzeję burzy jednak betonowy występ. To dobudowany do domu na północ od rogu z ul. Chłodną bunkier typu Tobruk. Mały, zaledwie kilkuosobowy, pozwalający na ostrzał w pozycji stojącej. Takich Ringstandów Niemcy postawili w 1944 r. mnóstwo, w newralgicznych punktach miasta, przy urzędach, koszarach, magazynach i dworcach. Obsada bunkra przy rogu Chłodnej, złożona z uzbrojonych funkcjonariuszy Ordungspolizei, jest właśnie zmuszona do sprawdzenia jego odporności w praktyce. 1 sierpnia 1944. Posterunek Nordwache. Siedziba policji porządkowej.
Narożne kamienice dają świetne pole ostrzału dla atakujących. Wokół komendy dopalają się już niemieckie ciężarówki, co kilkanaście minut z pobliskich balkonów słychać serie z broni maszynowej. Szturm prowadzi Zgrupowanie „Chrobry” pod dowództwem kpt. „Sosny”. W atakach biorą jednak też udział inni powstańcy, wśród nich rotmistrz Pilecki, który wykorzystując podwórka szpitala św. Stanisława, przedostaje się tu kilka godzin temu, po ataku na Fabrykę Czajkowskiego na Woli.