Talmudyści zarzucali frankistom odrzucenie nauk Talmudu i upodobnienie wiary do chrześcijaństwa. Biskup zwołał sąd konsystorski i postanowił wystawić kontratalmudystom, czyli frankistom, glejty bezpieczeństwa. Frank dostrzegł w działaniach biskupa szansę na legalizację swojej sekty pod opieką Kościoła katolickiego.

Założył swego rodzaju komunę i stanął na jej czele. Otoczył się dwoma orszakami – męskim i kobiecym, a poza tym utrzymywał harem. Głosił, że jest posłem od Boga i wymagał, aby mówiono do niego „Mój Święty Ojcze”

Powrócił do Polski i powołał swoją pierwszą „mesjańską kompanię”, w skład której weszło 13 najbliższych współtowarzyszy. Ujawnił również, że kolejny raz zstąpił na niego Duch Święty. Mimo to przedłużające się postępowanie sądów kościelnych i utrata ważności glejtów bezpieczeństwa spowodowały, że Frank i jego towarzysze kolejny raz trafili do więzienia. Tam Frank miał podobno przeżyć trzecie już zstąpienie Ducha Świętego, po którym jakoby oświadczył: „Pójdę do religii chrześcijańskiej i 12 ze mną”. Wkrótce jednak odesłano go na powrót do Turcji.

Działania biskupa z Kamieńca Podolskiego doprowadziły latem 1757 r. do zwołania dysputy religijnej między kontrtalmudystami i ortodoksami. Potępiono wówczas nauki talmudyczne, a sąd biskupi udzielił kontratalmudystom prawa do legalnej agitacji. Określono ich jako starozakonnych antytalmudystów. Mając poparcie sądu biskupiego, kontratalmudyści rozpoczęli walkę z przeciwnikami: zapłonęły stosy z egzemplarzami Talmudu, a pod adresem ortodoksów padły nawet oskarżenia o mordy rytualne. Jednak sytuacja ta nie trwała długo i uległa całkowitej zmianie po nagłej śmierci biskupa Dembowskiego.