W miasteczku Giurgiewo na przełomie 1756 i 1757 r. prawdopodobnie przyjął islam. Twierdził, iż uczynił to wyłącznie z obawy przed atakami tradycyjnych Żydów. Frank zamieszkał w Giurgiewie. Zajmował się tam praktykowaniem tajemniczych obrzędów i ceremonii. Podczas jednej z nich, w marcu 1758 r., ogłosił się Bogiem wcielonym.

Tymczasem jego zwolennikom w Polsce udało się uzyskać od króla Augusta III list żelazny zapewniający antytalmudystom takie same prawa jak pozostałym Żydom. Jakub Frank wraz ze świtą powrócił na ziemie Rzeczypospolitej. Założył swego rodzaju komunę i stanął na jej czele. Otoczył się dwoma orszakami – męskim i kobiecym, a poza tym utrzymywał harem. Głosił, że jest posłem od Boga i wymagał, aby mówiono do niego „Mój Święty Ojcze”.

W 1759 r. kontratalmudyści zwrócili się do arcybiskupa lwowskiego, prymasa oraz króla Augusta III z propozycją przyjęcia chrztu pod warunkiem zorganizowania kolejnej dysputy z ortodoksami. Otrzymali zgodę i dysputa odbyła się we Lwowie latem 1759 roku. Frank przybył dopiero na jej koniec i zadeklarował chęć przyjęcia religii katolickiej. Według niego chrzest umożliwiał poznanie tajemnic i był warunkiem dostąpienia życia wiecznego. Swoich zwolenników przekonywał do chrztu, argumentując, że ci, którzy przyjmą chrzest „nigdy nie umrą”. Wówczas, w 1759 r., około tysiąca antytalmudystów przyjęło sakrament chrztu. Sam Frank został ochrzczony w katedrze lwowskiej 17 września 1759 r. a rodzicami chrzestnymi zostali Anna Brühlowa i Franciszek Rzewuski. Jesienią 1759 r. Frank z częścią swojej kompanii udał się do Warszawy, gdzie 18 listopada w Pałacu Saskim ponownie się ochrzcił.

Frank został ochrzczony w katedrze lwowskiej 17 września 1759 r. a rodzicami chrzestnymi zostali Anna Brühlowa i Franciszek Rzewuski. Jesienią 1759 r. Frank z częścią swojej kompanii udał się do Warszawy, gdzie 18 listopada w Pałacu Saskim ponownie się ochrzcił

W Warszawie Frank spotykał się ze swoimi zwolennikami i wspólnie odprawiali tajemne i podejrzane rytuały. Spowodowało to ostrą reakcję władz kościelnych, które dowiedziawszy się o dziwnych praktykach aresztowały uczestników tych spotkań. Przesłuchiwani zeznawali jakoby widzieli nad głową Franka światłość, byli świadkami jego cudów i wypowiadanych proroctw, a wszystko to sprawiło, iż uznali go za proroka. Sam Frank podczas przesłuchań twierdził, że przyjął co prawda chrześcijaństwo, ale nadal wierzy w drugiego mesjasza, który nawróci Żydów. Nie on miał być jednak tym mesjaszem. Z kolei w „Księdze słów Pańskich”, spisanej jak wiemy, już po śmierci Franka, czytamy, iż w Warszawie Frank mówił o sobie „Ja jestem Jezus, a bracia moi są apostołowie”.