Zniesiono samorząd żydowski w dotychczasowej formie. W gestii dawnych kahałów pozostawiono jedynie sprawy religijne. Zakazano im również stosowania klątwy cherem – niezwykle skutecznego środka dyscyplinowania członków żydowskiej społeczności. Odtąd mieli oni być posłuszni jedynie władzy monarchy i podlegać jurysdykcji sądów grodzkich.
Wydany w 1797 r. General-Juden Reglement określał Żydów jako oddzielny stan, na który chwilowo nie można jeszcze rozciągnąć w pełni praw miejskich i krajowych. Wszyscy oni mieli zostać wpisani do rejestru generalnego i otrzymać listy protekcyjne dokumentujące prawo do zamieszkiwania na terytorium polskich prowincji Prus. Powinni również określić swe miejsce stałego zamieszkania i sposób zarabiania na życie. Statut Generalny określał przy tym rodzaje zawodów, którymi Żydzi mogli się trudnić – zamieszkujący na wsi mogli np. handlować wyłącznie produktami dostarczanymi przez chłopów lub narzędziami rolniczymi, kategorycznie natomiast zabroniono im parania się lichwą lub sprzedaży piwa i wódki na kredyt. Próbom zmiany profilu zawodowego, ale także stylu życia, kłopotliwych dla władzy nowych poddanych, towarzyszyło wyraźne dążenie do zmniejszenia liczebności populacji żydowskiej, które starano się osiągnąć, wprowadzając zakazy zawierania związków małżeńskich przed 25. rokiem życia oraz osiedlania się Żydów z terenów pozostałych zaborów.Liczną, ruchliwą i trudną do ogarnięcia czujnym okiem pruskiego biurokraty zbiorowość zamierzano zatem poddać państwowej kontroli, ustabilizować i „uspołecznić”. Pruska elita władzy liczyła przy tym na szybką germanizację żydowskich elit. Proces naturalnej asymilacji zamierzano przyspieszyć środkami urzędowymi. Jednym z nich było wprowadzenie obowiązkowego języka niemieckiego w szkołach żydowskich, innym – obowiązek przyjęcia niemieckiego nazwiska.
W Warszawie zadanie to powierzono podobno urzędnikowi o wyjątkowo niestandardowych predyspozycjach. Zaliczany dziś do grona pierwszoplanowych postaci niemieckiego romantyzmu Ernst Theodor Amadeus Hoffmann – pisarz, muzyk, kompozytor i rysownik w jednej osobie – trafił do warszawskiej Regencji z Płocka, dokąd z kolei został karnie przeniesiony za rozpowszechnianie karykatur wyższych urzędników i oficerów. Jak głosi tradycja, przed biurem autora „Historii o dziadku do orzechów” ustawiały się długie kolejki Żydów, którzy początkowo opuszczali je obdarzeni nazwiskami pochodzącymi od imienia ojca (Mozehson, Bereksohn, Dawidsohn itp.) lub nazw miejscowości (np. Warschauer). Z biegiem czasu poeta zbrzydził sobie rutynową działalność i jego wyobraźnia ruszyła z kopyta, produkując setki poetyckich lub niezwykłych nazwisk: Rosenbaum, Rozenthal, Rosenberg, Goldberg, Goldmann, Kronenberg, Eisenbaum, Fitelberg itp.