W tym czasie oddziały berneńskie z pomocą Nadreńczyków zaczęły wypierać burgundzkie garnizony z Alzacji, a także zajmować sabaudzkie zamki w okolicach granicznego jeziora Neu-chátel. Zirytowany książę skoncentrował armię i ruszył na początku 1476 roku na Berno, które stanowiło główny ośrodek antyburgundzkiej koalicji w Szwajcarii. Po drodze postanowił jednak odzyskać utracone warownie sabaudzkiego sojusznika.

19 lutego wojska burgundzkie w sile ok. 20 tys. ludzi obległy bronione przez niespełna 700 Szwajcarów miasto Grandson. Nie mogąc utrzymać miejskich murów, obrońcy schronili się w fortecy. Po kilku dniach Burgundczycy złamali opór Helwetów. Podobno Karol obiecał darować im życie po kapitulacji. Włoski kronikarz Panigarola wspomina, że Szwajcarzy opuścili umocnienia, zdając się na łaskę zwycięzcy, ale ten kazał stracić wszystkich w straszliwych męczarniach. Zmasakrowane ciała obrońców powywieszano na drzewach wokół miasta. Wiadomość o egzekucji szybko obiegła alpejskie doliny, wzbudzając srogi gniew w sercach pobratymców. Na wieść o ruchach Karola przywódcy berneńscy wezwali na pomoc oddziały z pozostałych kantonów i ruszyli na nieprzyjaciela.

2 marca 1476 roku obie armie dosłownie wpadły na siebie nieopodal osady Concise, 7,5 km od Grandson. Na widok wroga obie armie zaczęły się rozwijać do bitwy. W pewnym momencie cała szwajcarska piechota padła na kolana, oddając się żarliwej modlitwie. Burgundzkie szeregi, które odebrały to jako oznakę tchórzostwa, buchnęły gromkim śmiechem. Pewny swego książę, nie wiedząc, że ma przed sobą zaledwie pierwszą kolumnę wroga (Vorhut), nakazał ciężkozbrojnej jeździe szarżę. Ziemia zadrżała od uderzeń końskich kopyt. Szwajcarzy stali jednak nieulękli. Burgundzki atak rozbił się o ścianę konfederackich pik. Kolejne szarże przybocznej gwardii Karola także nie przyniosły rozstrzygnięcia. Widząc, że helwecka kolumna rusza w stronę burgundzkich linii, Karol nakazał się cofnąć swojemu centrum, a obu flankom ruszyć na tyły przeciwnika. Manewr był dobrze obmyślony, lecz gdy książęce oddziały się przegrupowywały, nagle na horyzoncie pojawiły się kolejne szwajcarskie kolumny. Nieprzygotowane do ich odparcia burgundzkie skrzydła zaczęły się cofać. Wówczas stojąca w centrum niemiecka i włoska piechota uciekła w panice, pociągając za sobą resztę armii. Tylko brakowi kawalerii po szwajcarskiej stronie Karol zawdzięczał uniknięcie pogromu.

Łupem Szwajcarów padł wspaniały obóz wojenny Burgundczyków, który rozmiarami przypominał małe miasteczko. W ręce Helwetów dostało się ponad 1500 wozów pełnych kosztowności i zaopatrzenia, tysiące wołów i koni, a także... ok. 2 tys. burgundzkich dziewcząt obozowych.