Trąd ten wszędy grasował tak, iż nikło zaufanie, rwały się wszelkie stosunki i ogniwa, nie było bezpieczeństwa ani spokojności...”. Na podobne oceny z pewnością wpływała późniejsza klęska powstania, które, co warto przypomnieć – mimo policji tajnej i jej agentury – jednak wybuchło! Nie pomogła pracowitość Schleya i Mackrotta, którzy złożyli po kilkanaście tysięcy raportów w ledwie dziesięć lat...

Agentów policyjnych tak bardzo kojarzono z Żydami, że np. Maurycy Mochnacki wręcz utożsamiał z nimi policję tajną. Wpływała na to przypomniana drukiem w 1831 r. sprawa agenta policji Józefa Mateusza (Joela Mojżesza) Birnbauma, którego nadużycia finansowe zmusiły w 1824 r. władze do aresztowania go i wytoczenia procesu ze 105 tomami akt. Afera, na której wyjaśnieniu nikomu nie zależało, wlokła się aż do powstania, a dokładnie do 15 sierpnia 1831 r., i ludowego samosądu, w wyniku którego Birnbauma (wraz z innymi winnymi i kilkoma niewinnymi) powieszono na latarni.

Badacz masonerii Stanisław Małachowski-Łempicki też wskazywał nazwiska niemieckie i żydowskie ówczesnych „działaczy policyjnych”. „Nie jest to zwykłym zbiegiem okoliczności – pisał – że Nowosilcow (...) uważał Niemców i Żydów za najodpowiedniejszych do służby w policji”. Opinię tę po części uzasadnia duża reprezentacja obu mniejszości w miastach (a tam działała policja) i ich obcość w polskich środowiskach, z którymi jednak przestawały. Ruchliwość komiwojażerów, woźniców czy objazdowych krawców żydowskich sprzyjała działalności agenturalnej. Małachowski cytuje raport o nadzorowaniu napoleońskiego oficera przez „takiego Żyda krawca, który służył już jako agent i pisze po hebrajsku. Dane mu będą instrukcje o tem, czego ma się dowiedzieć”.

Czy „szpiegowanie” było żydowską specjalnością? Małgorzata Karpińska skonfrontowała ten pogląd z materiałami przeprowadzonej w latach 1830 – 1831 powstańczej lustracji. I tu niespodzianka! Wśród 89 osób uznanych za agentów policyjnych przez Komitet przeglądający papiery policji tajnej (rozpatrzy on definitywnie 341 spraw) wyznanie mojżeszowe deklarowało... 14. Towarzyszyło im zaś 73 chrześcijan, w tym 69 katolików! Oczywiście te 12,5 proc. agentów to więcej niż społeczna reprezentacja Żydów (poza stolicą), jednak trochę mało, by słowo „szpieg” z Żydem utożsamiać. Nawet jeśli założymy, że części agentów nie udało się ujawnić lub udowodnić winy (dziesiątki przypadków wszystkich wyznań). Zasadny czy nie, stereotyp Żyda – szpiega zagości jednak w polskiej sztuce. Jeśli u Grottgera czy Kossaka powstańcy (listopadowi lub styczniowi) dopadają donosiciela, ma on pejsy i kipę (jarmułkę).