Cadyk Meisels na rysunku Artura Grottgera

Ojciec przyniósł ten album niedługo po październiku 1956 roku, kiedy miałem niespełna dziesięć lat. Dobrze pamiętam niezwykłe wrażenie po jego obejrzeniu, fascynację ubiorem, orężem i niezwykłym dramatyzmem scen.

Publikacja: 23.06.2008 16:14

Cadyk Meisels na rysunku Artura Grottgera

Foto: Żydowski Instytut Historyczny

To był album Artura Grottgera zawierający rysunki jego słynnych cykli: „Warszawa I”, „Warszawa II”, „Polonia”, „Lithuania” i „Wojna”. Wśród kucia kos, branki, zamykania kościołów, walk z użyciem szabel, pistoletów i strzelb, widoków pobojowiska jeden z obrazów był szczególnie tajemniczy. Podpis też niewiele mówił: „Żydzi warszawscy”.

Dwóch ludzi w długich, ciemnych szatach i małych czapeczkach trzymało pod ręce brodatego człowieka jeszcze dziwaczniej ubranego, z ogromną futrzaną czapą, na którą narzucono białą chustę. Do piersi miał przyczepioną kokardę, ale jakiej barwy – nie wiadomo, bo rysunki wykonano czarną i białą kredką. Kim byli ci dziwni ludzie i czym zasłużyli na umieszczenie ich wśród tak heroicznych scen? Pół wieku temu takich ludzi się przecież nie widziało. Nie mówiono, że odeszli z tej ziemi tak niedawno. O chasydach i ich cadykach nie uczono w szkołach. O solidarności różnych warstw i grup naszego społeczeństwa przeciw rosyjskiej przemocy też zresztą nie. A po Wiśle pływały statki wycieczkowe o nazwach (w kolejności alfabetycznej) „Dzierżyński”, „Grottger”, „Marchlewski”... Sam widziałem.

Jeżeli i dziś robi się dzieciom wodę z mózgów, to jednak nie aż do tego stopnia. W każdym razie mogą się dowiedzieć, jak było naprawdę, mają wybór, z wolna i z kłopotami, ale poznają polski kanon wartości oraz panteon ludzi rzeczywiście dla Polski zasłużonych. Czy jednak wiedzą – o czym ja w ich wieku nie wiedziałem – kim był Dob Ber Meisels tak sugestywnie narysowany przez Grottgera i dlaczego uroczyście kroczył w pogrzebie pięciu poległych 2 marca 1861 roku, a wcześniej deklarował publicznie: „Polską ziemię kochamy...”?

Andrzej Nieuważny opisuje w tym zeszycie poświęconym udziałowi Żydów w polskich walkach o niepodległość XIX wieku i postać niezwykłego rabina Meiselsa, i wiele innych frapujących ludzi oraz zdarzeń. Miesiąc po wspomnianym pogrzebie doszło w Warszawie do kolejnej masakry dokonanej przez sołdatów i kozaków. Zginął wtedy, jak pisze autor, „17-letni gimnazjalista (a wcześniej uczeń Szkoły Rabinów) Michał Landy trafiony śmiertelnie, gdy niósł upuszczony przez rannego duchownego krzyż. (...) Śmierć młodzieńca stała się inspiracją dla Norwida, który napisał słynny wiersz „Żydowie polscy”:

Więc znowu Machabej na bruku w Warszawie

Nie stanął w dwuznacznej z Polakiem obawie

– I kiedy mu ludy bogatsze na świecie

Dawały nie krzyże, za które się kona,

Lecz z których się błyszczy – cóż? przeniósł on przecie –

Bezbronne jak Dawid wyciągnąć ramiona!.

Maciej Rosalak, współredaktor cyklu „Żydzi polscy”, dziennikarz „Rzeczpospolitej”, m.rosalak@rp.pl

To był album Artura Grottgera zawierający rysunki jego słynnych cykli: „Warszawa I”, „Warszawa II”, „Polonia”, „Lithuania” i „Wojna”. Wśród kucia kos, branki, zamykania kościołów, walk z użyciem szabel, pistoletów i strzelb, widoków pobojowiska jeden z obrazów był szczególnie tajemniczy. Podpis też niewiele mówił: „Żydzi warszawscy”.

Dwóch ludzi w długich, ciemnych szatach i małych czapeczkach trzymało pod ręce brodatego człowieka jeszcze dziwaczniej ubranego, z ogromną futrzaną czapą, na którą narzucono białą chustę. Do piersi miał przyczepioną kokardę, ale jakiej barwy – nie wiadomo, bo rysunki wykonano czarną i białą kredką. Kim byli ci dziwni ludzie i czym zasłużyli na umieszczenie ich wśród tak heroicznych scen? Pół wieku temu takich ludzi się przecież nie widziało. Nie mówiono, że odeszli z tej ziemi tak niedawno. O chasydach i ich cadykach nie uczono w szkołach. O solidarności różnych warstw i grup naszego społeczeństwa przeciw rosyjskiej przemocy też zresztą nie. A po Wiśle pływały statki wycieczkowe o nazwach (w kolejności alfabetycznej) „Dzierżyński”, „Grottger”, „Marchlewski”... Sam widziałem.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy