Zapłacił za to siedmioletnim pobytem w Kraju Orenburskim i w Azji Środkowej. Jego starszy brat Józef dziesięć lat swego życia oddał za udział w powstaniu styczniowym. Zawędrował do Ziemi Jakuckiej. Brat najstarszy, Adolf, który służył pod Langiewiczem, znalazł się na emigracji, brał udział w Komunie Paryskiej, by na resztę życia osiąść w Rumunii. [...] A i po stronie matki miałem legitymację nie najgorszą. Dwaj bracia mojej babki, Stanisław i Edward Neudingowie, odegrali w powstaniu styczniowym role całkiem poważne, za co obaj zapłacili długim pobytem na Syberii. Edward był nawet skazany na śmierć, ale wyrok zamieniono mu na łagodniejszy.

Słowem, legitymacje moje co do polskości nie są najgorsze. W »Polskim słowniku biograficznym« jest kilka stronic różnych Hertzów. Znaczna ich część to członkowie mojej rodziny, włączając w to mojego ojca. Wśród moich krewniaków tam umieszczonych są pisarze i uczeni, jest muzyk, są różni inni, którzy z tych czy innych racji zdobyli prawo do zaszczytu wejścia do »Słownika«”.

A jednak, gdy po 1905 r. młody Aleksander szedł do szkoły, wybrano dlań ewangelickie gimnazjum im. Mikołaja Reja, gdzie panował o wiele mniejszy antysemityzm niż w szkołach katolickich. Daleko byliśmy od deklaracji z 1863 roku...