Ponieważ wielu moich czytelników nigdy nie widziało kolei żelaznej, spieszę przedstawić im to zjawisko. Weźmy zwyczajną drogę, może ona biec prosto, może być kręta, to bez znaczenia, płaska tylko być musi niczym podłoga. Toteż wysadzamy każdą górę, jaka stanie jej na przeszkodzie, budujemy wsparte na mocnych przęsłach mosty ponad bagnami i głębokimi dolinami. A gdy już w ten sposób drogę wyrównamy, to tam, gdzie zazwyczaj toczyłyby się koła powozów, kładziemy żelazne szyny. Pochwycą je wkrótce koła wagonów. Na przodzie zaprzęgamy maszynę parową, w której zasiądzie sam mistrz: tylko on potrafi ją prowadzić i zatrzymywać; wreszcie wagony z ludźmi i bydłem łączymy łańcuchami i ruszamy.

Wzdłuż całego szlaku wiadomo, o której godzinie i minucie przybędzie sznur wagonów, na mile słychać też dźwięk gwizdka sygnałowego pędzącego pociągu, a wszędzie, gdzie boczne drogi dla zwykłych podróżnych i pieszych przecinają kolej żelazną, wartownik opuszcza drewniany szlaban i poczciwcy muszą czekać, aż przejedziemy. Wzdłuż ciągnącego się milami toru ustawiono małe domki w takiej od siebie odległości, by wartownicy mogli dojrzeć swe chorągiewki i na czas oczyścić kolej z leżących na szynach kamieni i gałęzi. [...]

Mój rząd wagonów tworzył trzy oddziały: dwa pierwsze to wygodne zakryte wozy i całkiem podobne do naszych dyliżansów, znacznie jednak szersze, trzeci zaś jest wozem odkrytym i jazda nim jest tak nieprawdopodobnie tania, że nawet najbiedniejszy wieśniak mógłby się z nami zabrać, a kosztowałoby go to mniej, niż gdyby miał przejść całą drogę pieszo, posilać się w karczmie, a może nawet nocować podczas podróży. [...]

Opowiem za to, jak podczas mijania jakiegoś płotu, który mi zresztą mignął oknem tak szybko, jakby ktoś machnął kijem, mój sąsiad stwierdził: „Oto wjechaliśmy do księstwa Köthen", zażył szczypty tabaki, podsunął mi tabakierę, skłoniłem się, spróbowałem tytoniu, kichnąłem i zadałem pytanie: „Jak długo będziemy jechać przez Köthen?". „O - odpowiedział mój sąsiad - przejechaliśmy już przez nie, gdy pan kichał!" [...].

Hans Christian Andersen, „Kolej żelazna”, fragment relacji z podróży Bazar poety, Kopenhaga 1842. Przekład Grażyna Szelągowska