Młody i ambitny Ibrahim nie zamierzał tolerować nieposłuszeństwa. Odrzucił politykę ojca, który nie lekceważył afgańskich korzeni swego rodu i rozwiązywał wiele sporów za pomocą wytrawnej dyplomacji. Rządził twardą ręką i wszędzie węszył spiski. Nie cofnął się nawet przed zamordowaniem braci i kuzynów. Panująca na dworze atmosfera terroru zraziła rody wspierające dynastię Lodich. Wkrótce bezwzględny sułtan musiał się zmierzyć z opozycją, której przewodzili jego wuj Ali ud-din Alam oraz gubernator Lahore Daulat Chan. Jakby tego było mało, od wschodu jego państwu zagrażał inny członek rodu panującego Darja Lodi, książę Biharu. Z kolei na południu podnosili głowę radżpuccy książęta, odwieczni wrogowie sułtanatu, którzy nigdy nie złożyli broni przed muzułmanami. Mimo to Ibrahim nie był skazany na klęskę, gdyż przeciwnicy byli mocno skonfliktowani i o dłuższej współpracy w celu rozbioru władztwa Lodich nie mogło być mowy.
Szukający pomocy Daulat Chan spoglądał w stronę Kabulu, gdzie od kilku lat rządził przybyły ze środkowoazjatyckich stepów Zahir ud-din Muhammad. Namiestnik z Lahore słał do Afganistanu posłów, którzy przedstawiali władcę Delhi jako krwiożerczego tyrana mordującego muzułmanów. Listy Daulata nie pozostały bez odpowiedzi. Wkrótce jednak przekonał się, że popełnił wielki błąd, zapraszając do siebie turecko-mongolskich wojowników Zahira.