Adolf Nowaczyński (1876 – 1944) był jednym z najwybitniejszych publicystów Polski międzywojennej. Jego aktywność dziennikarska przesłoniła z czasem niemałe dokonania literackie z „Małpim zwierciadłem” (1902) i „Wielkim Fryderykiem” (1910). Był członkiem redakcji „Gazety Warszawskiej”, pisywał do „Prosto z mostu”. Wyzywał się w paszkwilach i pamfletach. Drażnił endeków swoim stosunkiem do Józefa Piłsudskiego, ale to piłsudczycy pobili go, wybijając oko. Był zaciekłym przeciwnikiem literatury spod znaku Skamandra, a jednak będzie bronił skamandrytów przed prymitywnymi atakami. I to on – wojujący antysemita – uzna w końcu Żydów „w jurysprudencji i jurysdykcji” za „najsolidniejszy i najkulturalniejszy element”, a w życiu intelektualnym za „drożdże gorącokrwiste” i „superfosfat”, które – gdyby ich zabrakło – należałoby sprowadzać z zagranicy dla dobra Polski i słowiańszczyzny.
Miał niepowtarzalny styl, czego dowodzi i ten fragment szkicu z tomu „Plewy i perły” (1934) zatytułowanego „W odór”. Przypominamy go, by przybliżyć dzisiejszym czytelnikom atmosferę II Rzeczypospolitej, w której problem żydowski był jednym z najważniejszych. A roztrząsano go w taki sposób, przy czym nie zapominajmy, że Nowaczyński był mistrzem słowa. A jednak pisał to, co pisał.
Wojujący antysemita – uzna w końcu Żydów „w jurysprudencji i jurysdykcji” za „najsolidniejszy i najkulturalniejszy element”, a w życiu intelektualnym za „drożdże gorącokrwiste” i „superfosfat”, które – gdyby ich zabrakło – należałoby sprowadzać z zagranicy dla dobra Polski i słowiańszczyzny
(...) W różnych miejscowościach kąpielowych, czy to będzie Jaszczurówka, Ciechocinek, Krynica, Rabka, czy Powiśle od strony czeskiej (Praga), zaistniały od niedawna tak zwane plaże, względnie baseny, w ogóle rodzaj akwariów. Gdzie tego nie ma, tam jest nawet Bałtyk, czyli Gdynia, Jurata, Hel, Hallerowo, Jastrzębia Góra itp. Wszędzie tam obok tak zwanej eufemicznie większości włazi w wodę i kąpie się od pewnego czasu całkiem śmiało mniejszość o co prawda niemieckich nazwiskach, ale o zdecydowanie antyniemieckim nastawieniu (od wczoraj). Jakżeby się zdziwił Naphtali Świeczka lub pan Kohn (ojciec Belci), widząc tyle, tyle współrasowców, zanurzonych po pas lub po szyję w odmętach, w falach to ciepłej jak rosół, to zimnej jak lody... wody.
W Polsce knysze to duże pierogi drożdżowe, przeważnie w kształcie trójkąta, które pochodzą z Ukrainy. Przyjęły się najpierw w kuchni żydowskiej i potem podbiły ulice Nowego Jorku