Jesienią doszło do nawiązania współpracy pomiędzy Żydowską Organizacją Bojową (ŻOB) zrzeszającą głównie organizacje lewicowe a Komendą Główną AK. Rozpoczęto przerzuty broni, amunicji i materiałów wybuchowych na teren getta warszawskiego. Jednocześnie kanałami Polskiego Państwa Podziemnego wysyłano do Warszawy pomoc finansową płynącą z budżetu rządu oraz ze strony organizacji żydowskich w Londynie.
Dzieje żydowskiej konspiracji i ruchu oporu stanowią do dzisiaj element gorących dyskusji. Przez lata w świadomości Polaków utrwalił się głównie obraz ŻOB. Nazwiska jej przywódców: Mordechaja Anielewicza, Icchaka Cukiermana czy Marka Edelmana, przeszły już na stałe do kanonów polsko-żydowskiej historii.
Od kilku lat trwa próba przywrócenia należytego miejsca w historii Żydowskiemu Związkowi Wojskowemu (ŻZW). Niestety, na jego temat zachowało się niewiele materiałów. Przyjmuje się, iż ŻZW został założony w listopadzie 1939 r. przez grupę oficerów Wojska Polskiego i członków przedwojennych żydowskich prawicowych organizacji politycznych. Wśród znaczących postaci związku wymienia się m.in. Pawła Frenkela, Dawida Wdowińskiego, Kalmana Mendelsona, Leona Rodala, Henryka Lipszyca. Struktury ŻZW były doskonale zorganizowane i do wybuchu walk w getcie zdołały osiągnąć liczbę ok. 400 dobrze wyszkolonych ludzi. Z zebranych wspomnień i relacji wynika, iż ŻZW współpracował z Korpusem Bezpieczeństwa podległym dowództwu AK. Jego oddziały w sile plutonu wzięły udział w walkach na terenie getta.
Po upadku powstania w getcie część ocalałych bojowników wydostała się poza Warszawę, zasilając oddziały partyzanckie Gwardii Ludowej. Po wybuchu Powstania Warszawskiego do walki przyłączył się ocalały z zagłady Icchak Cukierman, prowadząc do boju pluton ŻOB.
Dokładna liczba Żydów walczących w Powstaniu Warszawskim nie jest znana. Na uwagę zasługuje jednak epizod z 5 sierpnia 1944 r., kiedy to żołnierze batalionu „Zośka” odbili z rąk SS-manów ok. 380 więźniów warszawskiego obozu koncentracyjnego Gęsiówka. Dowódca plutonu pancernego Wacław Micuta wspomina ogromne wzruszenie oswobodzonych, ale jeszcze większe własne zaskoczenie, kiedy szukając miejsca do odpoczynku, zobaczył na placu dwuszereg żydowskich jeńców salutujących mu z meldunkiem: „Panie poruczniku, podchorąży Henryk Lederman melduje batalion żydowski gotowy do boju!”. Większość ochotników włączono do batalionów „Zośka” i „Parasol”. Wielu z nich oddało życie za wspólną sprawę. Henryk Lederman padł 5 września; pośmiertnie został odznaczy Krzyżem Walecznych.