Ogień piechoty, będący zasadniczym elementem starcia podczas wojny siedmioletniej, traci na znaczeniu. Świadectwem epoki mogą być słowa francuskiego generała Adama Filipa Coustine’a, jakkolwiek byłyby przesadzone: „Ogień naszej piechoty nie ma żadnego znaczenia, naszą broń stanowią wyłącznie działa i bagnety”. Rzeczywiście, biorąc pod uwagę niezbyt imponujące osiągi ówczesnych karabinów, aby zrobić z nich spodziewany użytek, należało odpowiednio prowadzić ogień i poświęcić dużo czasu na wyszkolenie strzeleckie żołnierzy.
Perfekcyjnie prowadzony plutonami lub batalionami w szyku linii salwowy ogień nie miał racji bytu w masowych armiach narodowych, na których wyszkolenie nie było po prostu czasu. Szyki ulegają rozluźnieniu. Pojedynek ogniowy rozpoczynają piechurzy z lekkich formacji rozrzuceni w tyralierę; poprzedzają oni kolumny wojaków rozstrzygających starcie w bezpośrednim ataku. Taktyka tyraliersko-kolumnowa zaczyna święcić triumfy w dobie wojen rewolucyjnych, staje się także podstawowym elementem prowadzenia walki w okresie napoleońskim. Mimo owej apoteozy ataku bagnet jak dawniej pozostaje bronią niezbyt śmiercionośną. Wizja potwornej rany i starcia twarzą w twarz działa na żołnierzy deprymująco, dlatego unikają takiej formy walki.
Nadal więc ogień karabinowy jest sprawcą liczniejszych śmiertelnych ofiar, ale w tym okrutnym wyścigu pojawia się znaczący rywal – artyleria. Wielowiekowe dążenie do uczynienia z tej kategorii broni elementu jeszcze bardziej efektywnego znajduje wyraz w reformach przeprowadzonych we Francji przez generała Gribeauvala. Znaczny wzrost mobilności pozwala armatom towarzyszyć wojsku w każdej sytuacji – niekiedy strzelają przeciwnikowi prawie prosto w twarz. Ogień kartaczy zbiera krwawe żniwo, równie skuteczna okazuje się koncentracja ognia w skali dotychczas niespotykanej.
Doświadczenia zdobyte podczas zmagań wojny siedmioletniej pozwoliły francuskiemu generałowi Gribeauvalowi na przeprowadzenie w drugiej połowie XVIII wieku ważkich reform, w artylerii zwłaszcza. Stały się one wzorcowe i pozwoliły tej kategorii broni wyodrębnić się w oddzielny rodzaj wojsk. Myślą przewodnią było zwiększenie ruchliwości i szybkostrzelności. Zmniejszono nieco łoża, zwiększając jednak średnicę kół, które jednocześnie zaopatrzono w żelazne lane buksy i osie z kutego żelaza. Dla ułatwienia w manewrowaniu działem na polu walki łoża otrzymują liny zaczepiane do osi i haki u ogona do zaczepiania rzemiennych pasów.
Lufy poddawano precyzyjnej obróbce, zrezygnowano także z ornamentyki, w praktyce zwiększającej jedynie ciężar. Reformator wprowadza miedziany wkręcany zapał, stosuje również przyrządy celownicze, czyli mechanizm śrubowy zamiast drewnianych klinów do celowania w pionie. Do dział polowych używać się odtąd będzie gotowych ładunków, czyli pocisku złączonego z materiałem miotającym, transportowanych w jaszczach; dla artylerii oblężniczej amunicja pozostaje oddzielna. Pojawiają się kuźnie polowe wraz z całym osprzętem. Zarówno przy produkcji dział, jak i amunicji do nich przestrzega się ściśle wymiarów. System Gribeauvala zaprowadza niespotykany dotąd porządek, który cechować będzie całą francuską produkcję zbrojeniową.