Gdzie był Bernadotte?

Francuzi weszli do Berlina, cesarz mógł zaś zabrać szpadę i... budzik Fryderyka Wielkiego

Publikacja: 19.09.2008 10:26

Wjazd cesarza Napoleona I do Warszawy w listopadzie 1806 r., rycina z epoki

Wjazd cesarza Napoleona I do Warszawy w listopadzie 1806 r., rycina z epoki

Foto: brigdeman art library, zbiory Andrzeja Nieuważnego, ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”

Jeśli historycy poświęcili tyle papieru „sprawie Bernadotte’a”, to dlatego, że jego (zaplanowany przez cesarza) udział w walce mógł zakończyć wojnę nokautem już 14 października. Gdyby wsparł Davouta, ten uniknąłby kryzysów w bitwie i wysokich strat, rozbijając zapewne w pościgu (dzięki dragonom Murata i kawalerii I korpusu) przeciwnika.

Mógłby też zwrócić się na południe i odciąć odwrót Hohenlohemu. Gdyby zaś Bernadotte zjawił się na czas (tzn. ok. godz. 13.00) pod Apoldą, zatrzymałby i zmusił do kapitulacji uciekinierów spod Jeny. Tymczasem, choć na prawo i lewo od I korpusu mordowały się dziesiątki tysięcy ludzi, żaden z jego 25 tys. żołnierzy tego dnia nie wystrzelił.

Bernadotte ok. 11.00 osiągnął Dornburg, ale kolejne 8 km do Apoldy zajęło mu prawie pięć godzin. Dotarł tam już po zakończeniu bitwy, mimo że musiał wcześniej słyszeć huk dział. Tydzień później, gdy I korpus ścigał już pruskich rozbitków, Napoleon dał poznać marszałkowi swój gniew i rozczarowanie. Oskarżył go o niewykonanie rozkazu bądź pozostania z Davoutem, bądź przybycia na pole bitwy pod Jeną.

Faktem jest, że cała Wielka Armia (nie mówiąc o III korpusie, który głośno domagał się głowy „łajdaka Ponte Corvo”) źle oceniła postawę Bernadotte’a i oczekiwała ukarania go. Nic z tego. Choć na Świętej Helenie Napoleon wspominał o napisanym w złości rozkazie rozstrzelania marszałka, żadna kara go nie dotknęła. Zwycięski mimo wszystko cesarz miał na głowie ważniejsze sprawy niż rozstrzeliwanie własnych wodzów, zwłaszcza że już 17 października, po długim nocnym marszu, I korpus wziął wspaniałym szturmem Halle. Do tego jeszcze, a może przede wszystkim, Bernadotte był mężem bliskiej niegdyś Bonapartemu Desirée Clary, zresztą szwagierki cesarskiego brata Józefa...

Większość historyków i pamiętnikarzy zarzuca Bernadotte’owi celowe unikanie współdziałania z III korpusem, a jego bezkarność uważa za błąd. Pamiętajmy jednak, że siedem lat później, już jako książę korony szwedzkiej, wystąpi on przeciw rodakom, co tłumaczy niechęć piszącego po klęsce Cesarstwa Napoleona weteranów i badaczy. Stratedzy oraz (oczywiście!) historycy panującej do dziś w Szwecji dynastii Bernadotte przyznają sporo racji marszałkowi (z założeniem jednak, że maszerowałby w normalnym, szybkim tempie). Przecież wszyscy, z cesarzem na czele, spodziewali się walnej bitwy pod Jeną! A w rzeczywistym układzie sił Davout zorientował się dopiero podczas walki, Napoleon zaś nawet po niej. Prawdziwa była pomyłka w kalkulacji, prawdziwie też niejasny był ów fatalny rozkaz, wcale nie tak precyzyjny, jak twierdział po bitwie Napoleon.

Otoczenie Bernadotte’a utrzymywało, że był on rozczarowany zmarnowaną okazją na kolejne wawrzyny. Wpłynęła na to z pewnością niechęć do apodyktycznego kolegi: postawiony przed wyborem wódz I korpusu uniósł się ambicją. „Mogłem poczuć się dotknięty, otrzymując coś w rodzaju rozkazu od Davouta” – wyzna sekretarzowi Napoleona Bourienne’owi. Ambicja ta kosztowała życie i zdrowie tysięcy żołnierzy, czego, jak i późniejszego odstępstwa, armia mu nie wybaczy.

Jaka by nie była prawda o intencjach księcia Ponte Corvo, do legendy przeszedł jako ten, który z zawiści odmówił pomocy towarzyszowi broni i, choć bezwiednie, przyczynił mu krwawo okupionej sławy i szacunku. Albowiem, jak napisał Macdonell: „Od października 1806 roku Davout był nadal nienawidzony przez wielu, lecz szanowany przez wszystkich”.

Jeśli historycy poświęcili tyle papieru „sprawie Bernadotte’a”, to dlatego, że jego (zaplanowany przez cesarza) udział w walce mógł zakończyć wojnę nokautem już 14 października. Gdyby wsparł Davouta, ten uniknąłby kryzysów w bitwie i wysokich strat, rozbijając zapewne w pościgu (dzięki dragonom Murata i kawalerii I korpusu) przeciwnika.

Mógłby też zwrócić się na południe i odciąć odwrót Hohenlohemu. Gdyby zaś Bernadotte zjawił się na czas (tzn. ok. godz. 13.00) pod Apoldą, zatrzymałby i zmusił do kapitulacji uciekinierów spod Jeny. Tymczasem, choć na prawo i lewo od I korpusu mordowały się dziesiątki tysięcy ludzi, żaden z jego 25 tys. żołnierzy tego dnia nie wystrzelił.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy