Po przejściu wąwozu w Kösen na dochodzących przed godz. 7.00 do Hassenhausen piechurów spadli z prawej strony huzarzy Blüchera. Zdyscyplinowani piechurzy utworzyli czworoboki wysunięte lewym skrzydłem ku Prusakom, a ich kolejne ataki odparli ogniem. Wykorzystując pauzę, lekka piechota francuska rzuciła się do wioski, obsadzając domy i ogrody, a druga brygada dołączyła do dywizji. Dopiero po godz. 8.00 jazda Blüchera poszła do kolejnych szarż, ale rozbiła się o zagrzewanych do boju przez Gudina i Davouta pięć czworoboków. Skuteczne przeciw jeździe nie mogłyby przetrwać ataku piechoty Schmettaua, rozwiniętej już pod ogniem francuskich tyralierów między Hassenhausen a Pöppel. Brunszwik wstrzymał jednak atak, czekając na przedłużenie prawej flanki przez Wartenslebena.

Ok. 9.30 przybył wreszcie Friant, a z nim szaserzy Vialannesa. Świeża dywizja zajęła pozycję pod Spielbergiem, przedłużając prawe skrzydło Gudina i zagrażając lewej flance Prusaków. Trzeba było trwać w oczekiwaniu na Moranda, zmuszając do milczenia dokuczliwe pruskie baterie. Szykujący na lewym skrzydle atak Prusacy manewrowali jak na paradzie, ku radości francuskich strzelców. Dowódcy pruscy wyrywali sobie pułki przetrzebionej już jazdy, a rannego śmiertelnie Schmettaua zastąpił płk Scharnhorst.

Atak nastąpił jednak na prawym pruskim skrzydle, gdzie ukryte długo w terenie, wsparte liczną jazdą pułki Wartenslebena wyrosły nagle przed Hassenhausen. Na rozkaz Davouta wioska zostaje odbita, a szykujący kontruderzenie Brunszwik dostaje śmiertelny postrzał w twarz. Oszołomiony Fryderyk Wilhelm oddał komendę marszałkowi Möllendorfowi.

Ok. godz. 10.30 rozciągnięta pod Hassenhausen, ziejąca ogniem linia dwóch pruskich dywizji mogła jednak liczyć na sukces. Nadciągały właśnie pułki ks. Orańskiego, a Davout nie miał już rezerw. Pół godziny zaciekłej obrony wystarczyło jednak, by na drodze z Kösen zamajaczyły szare płaszcze piechoty Moranda. Przedłużając lewe skrzydło Gudina, wzmocniła ona obronę wsi, a zaatakowana przez jazdę utworzyła mozaikę sześciu czworoboków. Pochodzący głównie z Paryża i Bordeaux strzelcy 17. pułku lekkiego przyjęli kawalerię z kapeluszami zatkniętymi na karabiny, otwierając ogień dopiero z 15 kroków. Idąca jak taran doborowa ciężka jazda miała pecha trafić pod Hassenhausen na najlepszą dywizję najlepszego korpusu najlepszej wówczas armii świata. Jej klęska i straty zadawane wciąż tkwiącym pod Hassenhausen liniom piechoty zachwiały Prusakami.