Nie powiodła się bowiem trzecia – po manewrze wileńskim i witebskim – próba dopadnięcia i zmuszenia do walnej bitwy rosyjskich armii: 1. Zachodniej gen. Michaiła Barclaya de Tolly oraz 2. Zachodniej gen. (i gruzińskiego księcia) Piotra Bagrationa. Porażkę manewru zapowiadała już desperacka obrona dywizji gen. Niewierowskiego pod Krasnem (14 sierpnia), dzięki której Bagration zdołał ujść do Smoleńska.
Świętujący nazajutrz wśród wiwatów gwardii 43. urodziny Napoleon zdawał się być u szczytu potęgi. Ukorzywszy mieczem Austrię i Prusy, panował nad większością kontynentu. Na drodze do Smoleńska usiłował zaś domknąć pułapkę na nieujarzmioną wciąż Anglię. Car Aleksander I obiecał mu wszak w Tylży (1807) przystąpić do blokady kontynentalnej, ale zdając sobie sprawę z gospodarczych strat, zepchnięty przez Napoleona na margines kontynentu i rozczarowany brakiem wspólnej polityki rozbiorowej wobec Turcji, pułapkę ową otworzył. Zaniepokojeni rozszerzeniem Księstwa Warszawskiego (1809) i odrzuceniem przez Napoleona konwencji utrwalającej Europę bez Polski podjęli nawet Rosjanie wiosną 1811 r. pomysł ofensywy na Księstwo. Z czasem projekt ten zarzucili na rzecz planu (a właściwie planów, bo często je zmieniano) obrony przed nieuchronnym od końca 1811 r. najazdem.
Wybrana przez głównodowodzącego Barclaya strategia unikania walnego starcia, wciągania przeciwnika w głąb kraju oraz wydłużania jego linii komunikacji i zaopatrzenia przywiodła obie armie aż nad Dniepr. Idący zrazu 600-kilometrowym frontem najeźdźcy tracili tysiące przemęczonych ludzi i koni (z początku zdychały one od świeżego zboża, później z jego braku), obrońcy zaś z żalem zostawiali spaloną ziemię i pytali się nawzajem o ostateczny cel odwrotu.
Przekroczenie Smoleńska oznaczało dla Napoleona niepowodzenie pierwotnego założenia kampanii. Rosjan zamierzał bowiem pokonać w walnej, wymuszającej pokój, bitwie na zachód od starej twierdzy. Na linii Dniepru kończyły się wydrukowane tuż przed kampanią mapy... Na ziemiach litewskich i białoruskich cesarz liczyć mógł też (to dawne echa Rzeczypospolitej) na względnie przyjazne przyjęcie szlachty, a nawet chłopów.
Dalej zaczynała się prawdziwa Rosja.