Tylko ten „nowy porządek” dawał im bowiem nadzieję na rzeczywiste równouprawnienie. Profesor Kersten stwierdzała, że w niektórych ogniwach komunistycznej władzy liczba osób postrzeganych przez otoczenie jako Żydzi była niewspółmiernie wysoka.
Taka sytuacja była m.in. w resorcie bezpieczeństwa. Związane z tym ryzyko wzrostu nastrojów antysemickich dostrzegał sekretarz generalny PPR Władysław Gomułka. Po latach, wspominając na partyjnej naradzie, zresztą w szczególnym momencie, bo w marcu 1968 r., sytuację w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, mówił: „Weźcie i przeglądnijcie skład osobowy, dyrektorów wszystkich departamentów, naczelników itd. No przecież tam byli sami towarzysze pochodzenia żydowskiego. Ja stawiałem sprawę prosto na Biurze: »przecież, towarzysze, tak dalej nie można. Przecież to jest aparat władzy i aparat represji, ja nie mogę, nie mogliśmy zgodzić się z tym, ażeby wszyscy aresztowani ludzie, Polacy, przechodzili akuratnie tylko przez ich ręce. Przecież my w ten sposób wytwarzamy antysemityzm. Przecież tam musimy dawać polskich towarzyszy, to akuratnie na tym odcinku jak najwięcej powinno być«. No, tak, tak. Tak. I nic”.
Obraz sytuacji kadrowej w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego w pierwszych latach Polski Ludowej przynosi opracowanie „Aparat bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza” (tom 1, lata 1944 – 1956) wydane przez IPN pod redakcją naukową Krzysztofa Szwagrzyka. Na 450 osób sprawujących funkcje kierownicze (od naczelnika wydziału wzwyż) w latach 1944 – 1954 w resorcie bezpieczeństwa publicznego większość – 49 proc. – była pochodzenia polskiego, 37 proc. miało pochodzenie żydowskie (jednak tylko nieliczni je deklarowali), a 10 proc. to oficerowie sowieccy.
Przekonanie Polaków o przemożnej roli komunistów pochodzenia żydowskiego w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego brało się nie tylko stąd, że znajdowali się oni na wielu kluczowych stanowiskach, lecz również, że łatwiej jest widzieć jako prześladowców obcych niż swoich. Nie bez wpływu na takie postrzeganie była, wywo-dząca się z lat przedwojennych, wizja żydokomuny usuwająca w cień komunistów-Polaków.
Powody dużej nadreprezentacji osób pochodzenia żydowskiego w MBP wyjaśnia zacytowana w publikacji IPN opinia Abela Kainera (Stanisława Krajewskiego) wyrażona w artykule „Żydzi a komunizm”: „W newralgicznym punkcie systemu, w policji politycznej, potrzebni byli najbardziej zaufani ludzie, najchętniej przedwojenni komuniści, wśród których było wielu Żydów”. Należeli do nich w ścisłym kierownictwie resortu wiceministrowie Mieczysław Mietkowski (1944 – 1954) i Roman Romkowski (1946 – 1949). Nadzorujący resort bezpieczeństwa członek Biura Politycznego Jakub Berman za najwybitniejszą postać w MBP uważał Julię Brystigier, kierującą w latach 1945 – 1954 Departamentem V (nadzór nad organizacjami społecznymi, przeciwdziałanie wpływom Kościoła). „Na tle innych dyrektorów czy naczelników nieodznaczających się wielkimi talentami i stosujących dość toporne często metody zdecydowanie się wyróżniała”.