Nobel był transfuzją optymizmu

Bogdan Lis, w sierpniu 1980 członek Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego

Aktualizacja: 30.09.2008 07:26 Publikacja: 30.09.2008 05:36

Nobel był transfuzją optymizmu

Foto: Rzeczpospolita, Seweryn Sołtys

Rz: Czym było 25 lat temu przyznanie Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla?

Bogdan Lis: Był wtedy stan wojenny, były represje, a my działaliśmy w podziemiu i mieliśmy świadomość, że czeka nas długa walka. I ta nagroda pokazała nam wszystkim, że warto walczyć. Nobel dał nam impuls. Był ogromną transfuzją optymizmu dla „Solidarności”. Bo uwierzyliśmy, że naszą walkę docenia świat. To była pierwsza taka nagroda w historii Polski i na razie ostatnia.

To była nagroda dla całej opozycji w Polsce czy tylko dla Wałęsy?

Nobla przyznano całemu naszemu ruchowi, którego Wałęsa był emanacją. Nagroda miała znaczenie dla nas wszystkich.

Jak Wałęsa to przeżywał?

Akurat wtedy się ukrywałem, więc nie byłem obok niego, ale wiem, że cieszył się i miał świadomość, iż to jest nagroda dla całego ruchu „Solidarność”. A że był przewodniczącym tego ruchu, była to nagroda także dla niego.

Jak po ćwierć wieku pan ocenia, kim był i jest Lech Wałęsa dla Polski?

Jest najbardziej rozpoznawalnym Polakiem na świecie. Gdy żył jeszcze papież Jan Paweł II, to było tych Polaków dwóch, a dziś tak naprawdę jest tylko Lech Wałęsa. On na świecie jest postrzegany zawsze pozytywnie, podczas gdy inne osoby pełniące aktualnie wysokie funkcje w państwie – niekoniecznie. Szkoda, że nie udaje się Wałęsy wykorzystać dla interesu Polski. Nie potrafi tego zrobić ani rząd, ani prezydent.

Powinno się stworzyć dla niego jakąś specjalną funkcję?

Można. Ale myślę także o tym, że jeśli za granicą pojawi się jakiś problem, to można zabrać ze sobą Lecha Wałęsę na spotkanie poświęcone rozwiązaniu owego kłopotu. Rządzący mogą też wysłać gdzieś z misją samego Lecha Wałęsę. Jak Tadeusza Mazowieckiego, który był obserwatorem ONZ podczas wojny na Bałkanach.

Czy dyskusja na temat Wałęsy i jego postawy po roku 70. kładzie się cieniem na tym Noblu?

Ta dyskusja kompromituje nas, Polaków. Kładzie się cieniem nawet nie na Noblu, ale na całej historii ruchu „Solidarności”. Na historii Polski, bo pojawia się jej zafałszowany obraz. Złą rolę odgrywa tu Instytut Pamięci Narodowej. Podczas poniedziałkowej uroczystości rozmawialiśmy o tym, że gdy ktoś chce napisać historię opozycji, to nie ma szans, bo musi zdobyć pieniądze na badania i publikację. IPN ma środki, ale tego nie zrobi, bo woli wydawać innego rodzaju książki. Woli szukać samych negatywów, a to wykrzywia obraz „Solidarności”.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy