Reklama
Rozwiń
Reklama

Przez Andy

Setki nowych ochotników zaciągały się pod sztandary niezłomnego rewolucjonisty

Publikacja: 03.10.2008 11:01

Gen. Francisco de Paula Santander, jeden z dowódców armii Bolivara, później wiceprezydent Wielkiej K

Gen. Francisco de Paula Santander, jeden z dowódców armii Bolivara, później wiceprezydent Wielkiej Kolumbii

Foto: EAST NEWS

Mimo szumnych zapowiedzi republika żyła w cieniu hiszpańskiego zagrożenia. W głowie Bolivara dojrzewał plan, który zaskoczył rojalistów i przeraził jego oficerów. Libertador poprzez dżunglę pomaszerował nie – jak się spodziewano – na Caracas, ale na Nową Granadę. By odwrócić uwagę od głównego celu ataku, plan trzymano w ścisłej tajemnicy, a oddziały llaneros absorbowały uwagę przeciwnika.

27 maja 1819 roku 2400 żołnierzy ruszyło wzdłuż rzeki Apure. Przez siedem dni wśród ustawicznego deszczu, po pas w wodzie lub na łodziach z krowiej skóry brnęli przez bagna i trzęsawiska. Przemoczeni i zmęczeni, kąsani przez roje robactwa, drapieżne ryby i pijawki, dotarli wreszcie do Andów.

Błotne piekło było zaledwie preludium do jeszcze cięższej przeprawy. Na razie zarządzono krótki odpoczynek, podczas którego dołączył 1200-osobowy oddział gen. Francisco de Pauli Santandera. Żołnierze Bolivara z niepokojem patrzyli na ośnieżone szczyty Andów, przez które mieli się przedrzeć. Ich wódz, kierując się przykładem Napoleona Bonapartego, wybrał najtrudniejszą drogę wiodącą przez przełęcz Pisba. Słusznie zakładał, że wróg nie spodziewa się takiego rozwiązania.

22 czerwca rozpoczął się jeden z najbardziej niezwykłych marszów w historii wojen. Bez odpowiedniej odzieży, butów i przygotowania ruszono w drogę, która ustawicznie pięła się w górę. Zimna mgła zamieniła się w deszcz, grad i śnieg. Ścieżki wiły się wokół ukrytych w chmurach szczytów, a bystronurtne potoki porywały ekwipunek, zwierzęta i ludzi, którzy słaniali się ze zmęczenia, głodu i zimna. Smutne żniwo zbierała także choroba wysokogórska.

Dął przenikliwy wiatr, a nagie granie nie dawały nawet kawałka drewna na ognisko. Zziębnięci żołnierze na noc zbijali się w grupy, by nie zamarznąć na tej niegościnnej ziemi. Mimo to na każdym postoju pozostawało kilkunastu skrajnie wyczerpanych lub chorych, których do dalszego marszu nie były w stanie zachęcić prośby ani groźby. Cierpieli zwłaszcza półnadzy Indianie, kompletnie nieprzygotowani do tak ekstremalnych warunków.

Reklama
Reklama

Kulminacyjnym punktem wyprawy był nocleg na wysokości 3962 m n.p.m. Od tej pory droga wiodła już tylko w dół, choroba wysokogórska zaczęła ustępować, widoczny był cel wyprawy – dolina Chicamocha.

6 lipca widmowa, licząca zaledwie 1200 ludzi, armia dotarła wreszcie do wioski Soata. Jej mieszkańcy z niedowierzaniem przyglądali się wynędzniałym i obdartym żołnierzom. Cel został osiągnięty, jednak Bolivar wiedział, że nie może sobie pozwolić na odpoczynek, bo utraci atut zaskoczenia. Wobec kompletnego wycieńczenia swych podkomendnych musiał jednak zarządzić kilkudniowy postój.

Mimo szumnych zapowiedzi republika żyła w cieniu hiszpańskiego zagrożenia. W głowie Bolivara dojrzewał plan, który zaskoczył rojalistów i przeraził jego oficerów. Libertador poprzez dżunglę pomaszerował nie – jak się spodziewano – na Caracas, ale na Nową Granadę. By odwrócić uwagę od głównego celu ataku, plan trzymano w ścisłej tajemnicy, a oddziały llaneros absorbowały uwagę przeciwnika.

27 maja 1819 roku 2400 żołnierzy ruszyło wzdłuż rzeki Apure. Przez siedem dni wśród ustawicznego deszczu, po pas w wodzie lub na łodziach z krowiej skóry brnęli przez bagna i trzęsawiska. Przemoczeni i zmęczeni, kąsani przez roje robactwa, drapieżne ryby i pijawki, dotarli wreszcie do Andów.

Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama