Pogrom floty turecko-egipskiej

Z podobnym heroizmem bili się sojusznicy. Dzięki o wiele lepszemu wyszkoleniu marynarzy i artylerzystów w walce na krótkim dystansie okręty brytyjskie i francuskie szybko zdemolowały ogniem turecką eskadrę Tahira Paszy.

Publikacja: 10.10.2008 05:39

Bitwa pod Navarino, mal. Thomas Buttersworth, lata 30. XIX w.

Bitwa pod Navarino, mal. Thomas Buttersworth, lata 30. XIX w.

Foto: AKG/EAST NEWS, ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”

„Okręty otomańskie płonęły, tonęły lub wysadzały się w powietrze. Te, które uchroniły się od zagłady, wyrzucały się na brzeg. Bryza, która podniosła się w nocy ze wschodu, znosiła je na redę, aż do wybrzeża Sfakterii” – raportował francuski kontradmirał.

W bitewnym zgiełku raźno uwijali się także lekarze okrętowi. Szkot służący na „Genui” relacjonował: „W słabym świetle kilku lamp kipiała gorączkowa robota: doktor z pomocnikami bandażował, amputował i dawał rannym lekarstwa. Głuche jęki, lekarz i jego pomocnicy z rękoma zapaćkanymi krwią, martwi i umierający obok siebie, jedni jeszcze drgający w przedśmiertnych konwulsjach, inni wyjący pod nożami chirurgów – wszystko to przedstawiało straszliwy obraz ludzkiego cierpienia, tak kontrastujący z blaskiem i sławą zwycięskiej wojny. Kiedy zszedłem pod pokład, mym oczom ukazała się scena zniszczenia ukryta dotąd w mroku nocy. Tam wszystko było obryzgane krwią i mózgiem, kawałki ludzkiego ciała przykleiły się do ścian…

Moi towarzysze przypominali jakieś groźne zbiorowisko. Na pierwszy rzut oka wyglądali na bezwzględnych rozbójników. Ubrani w spodnie i kurtki, z chustami przewiązanymi na szyi, pistoletami za pasem i szablami u boku. Ich twarze poczerniały od prochu i dymu. Wielu było rannych i na policzkach nosiło brudne opatrunki. Purpurowa poświata płonących okrętów muzułmańskich, która oświetlała ich twarze przez otwory iluminatorów, czyniła ich widok jeszcze groźniejszym”.

Ów marynarz z podziwem wyrażał się też o męstwie Turków: „Widząc zniszczenia, które powodowały nasze salwy na muzułmańskich okrętach, oczekiwaliśmy, że szybko opuszczą banderę, i po każdym wystrzale wielu się pytało: czy aby nie opuścili już księżyca z gwiazdą? Ale Turcy byli uparci i żaden ani myślał o poddaniu się. Marynarze z francuskiej fregaty wyłowili Turka, który, sądząc po ubraniu, musiał być kimś ważnym we flocie tureckiej. Kiedy wciągnęli go na pokład, okazało się, że miał strzaskaną rękę i potrzebna była amputacja. Zszedł pod pokład z taką swobodą i spokojem, jakby nie czuł bólu, i z takim dostojeństwem, jakby to on przyjmował kapitulację francuskiej fregaty. Pokazał lekarzowi strzaskaną rękę i ruchem głowy poprosił, żeby ją odjąć. Lekarz nie odmówił i po operacji zabandażował to, co mu pozostało z ręki. Powróciwszy na pokład, szybko podszedł do burty, skoczył do wody i popłynął na swój statek, stający wraz z innymi naprzeciw francuskiej fregaty, gdzie szybko go wyłowiono. Francuscy marynarze widzieli, jak Turek, podpływając do swojego okrętu, wdrapywał się z pomocą jednej ręki. Jednak dane mu było przebywać tam tylko przez kilkanaście minut, kiedy okręt wyleciał w powietrze. Z pewnością zginął on wraz ze swoimi marynarzami”.

O godz. 18 bitwa dobiegła końca. W trwającym prawie cztery godziny starciu flota sojusznicza rozgromiła siły turecko-egipskie, które straciły ponad 60 jednostek, ok. 6 tys. zabitych i 4 tys. rannych. Wraz z „Ihsaniye”, flagową fregatą Muharrema Beja, na dno poszły pieniądze przeznaczone na zaległy żołd oraz łupy zagrabione w Grecji na łączną sumę miliona funtów. Natomiast łupem Greków padła flotylla statków handlowych, które kotwiczyły w zatoce.

Po drugiej stronie padło 177 (według niektórych źródeł 175) marynarzy (75 Anglików, 59 Rosjan i 43 Francuzów), a 789 zostało rannych. Turkom nie udało się zatopić żadnego okrętu wroga. Najpoważniejsze uszkodzenia miał brytyjski i flagowiec „Asia” (stracił całe ożaglowanie, a jego kadłub mocno ucierpiał od ostrzału) oraz rosyjskie „Gangut” i „Azow” (odstrzelone wszystkie maszty i 180 dziur w kadłubie). Najwyższym rangą oficerem, który poległ, był dowódca HMS „Genoa”, komandor Walter Bathurst.

„Okręty otomańskie płonęły, tonęły lub wysadzały się w powietrze. Te, które uchroniły się od zagłady, wyrzucały się na brzeg. Bryza, która podniosła się w nocy ze wschodu, znosiła je na redę, aż do wybrzeża Sfakterii” – raportował francuski kontradmirał.

W bitewnym zgiełku raźno uwijali się także lekarze okrętowi. Szkot służący na „Genui” relacjonował: „W słabym świetle kilku lamp kipiała gorączkowa robota: doktor z pomocnikami bandażował, amputował i dawał rannym lekarstwa. Głuche jęki, lekarz i jego pomocnicy z rękoma zapaćkanymi krwią, martwi i umierający obok siebie, jedni jeszcze drgający w przedśmiertnych konwulsjach, inni wyjący pod nożami chirurgów – wszystko to przedstawiało straszliwy obraz ludzkiego cierpienia, tak kontrastujący z blaskiem i sławą zwycięskiej wojny. Kiedy zszedłem pod pokład, mym oczom ukazała się scena zniszczenia ukryta dotąd w mroku nocy. Tam wszystko było obryzgane krwią i mózgiem, kawałki ludzkiego ciała przykleiły się do ścian…

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy