Uderzyła ona zarówno w osoby, które nie kryły sympatii i poparcia dla Izraela, jak i w te, dla których jego polityka nie miała istotnego znaczenia. Mieczysław Moczar, kierujący od 1964 r. MSW, szybko przedstawił Gomułce raporty, z których wynikało, jakoby w PRL istniało silne środowisko lojalne tylko wobec Izraela i gotowe działać na jego korzyść nawet ze szkodą dla Polski. Efekt wzmocniono tezą o ścisłym współdziałaniu syjonistów z niemieckimi rewizjonistami z RFN, a Gomułka żył w cieniu obaw zagrożenia integralności terytorialnej PRL przez Niemcy zachodnie. To miało przekonać I sekretarza do akceptacji czystek kadrowych. Okazało się, że przyniosło częściowo oczekiwany skutek.
Działając pod wpływem impulsu, Gomułka włączył do swojego przemówienia wygłoszonego 19 czerwca 1968 r. podczas Kongresu Związków Zawodowych passus o osobach narodowości żydowskiej będących lojalnymi obywatelami PRL i innych tworzących rodzaj proizraelskiej piątej kolumny. Tym drugim wskazał emigrację jako najlepsze rozwiązanie problemu sprzeczności między obowiązkiem lojalności wobec PRL i ich sympatiami. Uczynił to bez konsultacji z innymi członkami Biura Politycznego. Został za tę część wypowiedzi ostro skrytykowany przez członka Biura Politycznego Edwarda Ochaba, co nie mogło zmienić faktu, że szokującą wypowiedź usłyszały miliony obywateli.
Wkrótce po wojnie sześciodniowej sekcje SB zajmujące się sprawami żydowskimi dostały wsparcie kadrowe i przystąpiły do zakrojonej na znacznie szerszą niż wcześniej skalę akcji poszukiwania „syjonistów”. Wsparcia udzielali oficerowie WSW odpowiedzialni za kontrwywiadowczą ochronę sił zbrojnych. Z zachowanych kwestionariuszy osobowych można wnosić, że w polu obserwacji SB znalazł się każdy obywatel mający żydowskich przodków lub uznany za Żyda.
Z nieznanych powodów największą uwagę MSW i decydentów partyjnych skupiało TSKŻ, przedstawiane jako matecznik żydowskiego nacjonalizmu, chociaż prym w nim nadal wiedli komuniści starej daty. Od Prezydium Zarządu Głównego i zarządów oddziałów domagano się wydania rezolucji potępiających Izrael, co też uczyniły, ale zdaniem decydentów politycznych zbyt późno.
Po ostatnim przedstawieniu warszawskiej inscenizacji „Dziadów” Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka (30 stycznia 1968 r.) w Teatrze Narodowym doszło do spontanicznej demonstracji zwolenników wolności słowa i rozwoju kultury narodowej. W Warszawie narastał ferment, który doprowadził do protestów młodzieży studenckiej 8 marca. Zaangażowali się w nie również „komandosi”, nie przeczuwając, że zostaną wkrótce obciążeni odpowiedzialnością za wywołanie fali protestów rozlewających się w kolejnych dniach po całym kraju.