Koloniści nie zgodzili się jednak wydać armaty, którą podarowały im niegdyś władze hiszpańskie, oraz zatarasowali bród na rzece Guadelupe, gdzie miał się przeprawić oddział meksykańskiej jazdy. Skonsternowany por. Francisco Castaneda wiodący 150 dragonów nie zdecydował się na atak i nakazał rozłożyć obóz.
Kolonistów było 168. Mieli ze sobą wspomniane działo ułożone na zwykłym wozie, nad którym powiewała uszyta ze ślubnej sukni flaga. Na białym tle widniała czarna lufa armatnia, a nad nią pięcioramienna gwiazda – symbol Teksasu i napis: „Come and take it” (Przyjdźcie i weźcie ją). Pod takim znakiem bojowym rankiem 2 października 1835 roku Teksańczycy wyłonili się z gęstej mgły przed obozem dragonów. Wystrzeliło zapakowane siekańcami i kawałkami łańcucha działo. Gruchnęła salwa z teksaskich strzelb. Meksykanie rzucili się do panicznej ucieczki.
Ta potyczka dała początek wojnie o niepodległość Teksasu. Wieść o wydarzeniach nad rzeką Guadelupe lotem błyskawicy rozniosła się wśród kolonistów i w niedługim czasie w Gonzales stanęło 500 uzbrojonych mężczyzn. Byli to traperzy, farmerzy, rzemieślnicy, którzy nie mieli pojęcia co to wojsko, dyscyplina, ale nieśli ze sobą optymizm, wiarę w zwycięstwo swej sprawy oraz specyficzny republikanizm, którego przejawem było wybieranie dowódców. Ten rozkrzyczany tłum pod dowództwem Stephena Austina ruszył na San Antonio, gdzie od kilku dni przebywał już ze swym wojskiem gen. Cos. Meksykański dowódca chciał zdusić rebelię i rozpędzić obradujący w San Felipe rząd tymczasowy Teksasu, zwany Stałą Radą, z Henrym Smithem na czele.
Marsz Teksańczyków znaczyły kolejne sukcesy. Najpierw 28 października rozbili meksykański garnizon w Conception, a następnie milę od San Antonio ostrzelali ze swych dalekonośnych strzelb myśliwskich meksykański konwój z zaopatrzeniem. Nie pomogły posiłki wysłane przez Cosa. Padł jeden Amerykanin i aż 50 Meksykanów. Potyczka ta przeszła do historii jako bitwa o trawę.
Kiedy armia Austina szła na San Antonio, obradowała tzw. Konsultacja, która 7 listopada uchwaliła „Deklarację przyczyn” tłumaczącą powody i cele zbrojnego wystąpienia. Delegaci nie ogłosili secesji, ale domagali się przywrócenia konstytucji z 1824 roku i swobód dla Teksasu. Rozpoczęto prace nad pozyskaniem środków na wojnę oraz starano się ściągnąć ochotników z USA, obiecując w zamian ziemię. Mianowany głównodowodzącym armii powstańczej Sam Houston apelował: „Niech każdy, kto umie strzelać, przybędzie do Teksasu z dobrą strzelbą i setką kul”.