Wystąpiły one jednocześnie, choć ich charakter był różny. Najważniejsze były oczywiście przewartościowania ideowe, które spowodował w świadomości polskiego społeczeństwa Jan Paweł II, jednoznacznie potępiając antysemityzm i własnym przykładem prowadząc Polaków do porozumienia ze „starszymi braćmi”.
Spore znaczenie miała też istotna rola, jaką w ruchu solidarnościowym odegrali rodacy o żydowskim pochodzeniu. Dążyli do wspólnego celu z milionami Polaków i dzielili ich los, czasem bardzo dramatyczny.
Ale nie do przecenienia są też dwa wydarzenia kulturalne. Oto w latach 80. zaczęły się nareszcie ukazywać tłumaczenia dzieł Isaaca Bashevisa Singera, który Nagrodę Nobla uzyskał w końcu poprzedniej dekady. „Dwór”, „Spuściznę” czy „Szatana w Goraju” czytała wtedy cała młoda inteligencja, wymieniając się tymi książkami i dyskutując o nich.
I to wszystko uzupełnił film „Skrzypek na dachu”, najpierw oglądany na wideo podczas prywatnych pokazów, które łączyły grupy przyjaciół i sąsiadów, potem – ale jeśli dobrze pamiętam, dopiero pod sam koniec owego dziesięciolecia – emitowany w telewizji. Kto go dziś nie zna?
Emisje telewizyjne ściągają przed ekrany kolejne pokolenia wielbicieli Tewjego, a teatry jak Polska długa i szeroka pokazują własne inscenizacje. Zdaje się, że pierwszy był Teatr Muzyczny w Gdyni, a potem słynny musical widzieliśmy w Warszawie, Chorzowie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu...