Między innymi w antysemickim „Przeglądzie Judaistycznym” (1922, nr 3), w obszernym artykule P. Czajkowski, pisząc, że prasa żydowska w Polsce „wniosła w stęchłą atmosferę ulicy żydowskiej powiew oświecenia (...) stała się jej trybuną”, to jednak trzeba zwracać uwagę na „niebezpieczeństwo prasy żydowskiej, wymykającej się spod kontroli społeczeństwa z powodu bariery językowej”.
Inny autor w dziesięciostronicowej broszurze (Z. Jamiński, „Prasa żydowska w Polsce”, Lwów, 1936) pisze: „Pod względem wyposażenia technicznego prasa żydowska stoi na wysokim poziomie i nie ustępuje w niczym prasie polskiej. Przeważna część gazet żydowskich składana jest linotypami, drukuje się je zaś na wielkich maszynach rotacyjnych, czasami nawet kilkoma kolorami. Pieczołowicie opracowywany jest dział ilustracyjny... Większe pisma posiadają swoje własne cynkografie, wytwarzające dobre siatkowe klisze.
Istnieje również doskonale zorganizowana służba redakcyjna. Obok ogólnoświatowych prasowych agencji żydowskich, dostarczających informacji, pracują sprawnie wewnątrz Polski liczne agencje prasowe (m.in. ŻAT – Żydowska Agencja Telegraficzna – MF) i fotograficzne [...] O tych szczegółach nie wie się prawie zupełnie [...] Każdy dziennik drukuje po jednej, dwie powieści, które następnie w postaci książek rozchodzą się w licznych nakładach”.
Jamiński uważał, że na terenie Polski znajduje się największe centrum wydawnicze prasy żydowskiej. „Pół miliona egzemplarzy dziennie! W Polsce wychodzi ni mniej, ni więcej, tylko 129 pism żydowskich. Mówię tu tylko o pismach żargonowych lub nielicznych wydawanych w języku niemieckim (3) czy polskim dla Żydów...”.
[wyimek]„Istnieją w Polsce miasteczka liczące przeszło 15 000 mieszkańców, jak na przykład Międzyrzec koło Łukowa, które nie posiada pisma w języku polskim, ale za to 2 tygodniki żargonowe. Podobnie ma się sprawa w Mławie [...] posiadamy „tylko” 2 gazety żargonowe, za to żadnej w języku polskim...” [/wyimek]