Idealista powołuje Czerwony Krzyż i YMCA

„Zwarte kolumny rzuciły się na siebie z gwałtownością niszczycielskiego potoku, który obala wszystko na swej drodze.

Publikacja: 30.10.2008 08:39

Henri Dunant, fotografia z 1865 r.

Henri Dunant, fotografia z 1865 r.

Foto: AKG/East News

Pułki francuskie uderzyły, strzelając, na coraz liczniejsze i groźniejsze masy austriackie, które niby ściany żelaza energicznie powstrzymywały atak […] Każde wzgórze, każda wyniosłość, każdy szczyt skały stał się terenem zaciętej walki. Stosy poległych pokryły pagórki i wąwozy. Austriacy i sprzymierzeni tratowali się nawzajem, zabijali na okrwawionych zwłokach, ogłuszali ciosami kolb, rozbijali o nie czaszki, rozpruwali brzuchy szablą albo bagnetem. Nie było już litości, to krwawe jatki, walka dzikich bestii, oszalałych i pijanych krwią […] Z rżeniem koni mieszają się przekleństwa, okrzyki bólu i rozpaczy. Tam z kolei artyleria, rzucona cwałem, idzie śladem jazdy.

Toruje sobie drogę poprzez zabitych i rannych, leżących na przemian. Rozpryskuje się mózg, koła łamią ręce i nogi, ziemia nasiąka krwią, a równina zasypana jest ludzkimi szczątkami […] Zaciętość jest tak wielka, że tam, gdzie wyczerpała się amunicja, a karabiny połamały się, żołnierze ogłuszają się nawzajem kamieniami i walczą wręcz” – tak opisywał krwawą batalię pod Solferino ciągnący za wojskami francuskimi szwajcarski przedsiębiorca i działacz społeczny Henri Dunant.

Pod wpływem straszliwego widoku pobojowiska zainicjował tworzenie międzynarodowego ruchu mającego nieść pomoc rannym i poszkodowanym podczas wojen, którego symbolem stał się czerwony krzyż.

Ten urodzony w 1828 roku syn genewskiego kupca od dziecka wykazywał wrażliwość na ludzką niedolę – pomagał chorym, ubogim i więźniom. W połowie lat 50. XIX wieku przeniósł się do Algierii, gdzie założył – w swym przekonaniu wzorcową – farmę. Oparte na idealistycznych założeniach gospodarstwo okazało się nierentowne i było bliskie plajty. Dunant, nie znajdując wsparcia u francuskich władz kolonialnych, postanowił zainteresować swymi pomysłami cesarza Francuzów.

Ponieważ toczył on właśnie wojnę, udał się za nim do Włoch w nadziei na uzyskanie audiencji i wręczenie petycji. Przerażony bezmiarem tragedii pozostawionych samym sobie rannych, umierających na polu bitwy pod Solferino, niósł im pomoc. W kościele w Castiglione zorganizował prymitywny szpital i zachęcił do pielęgnowania rannych miejscowe kobiety. Uratować i ulżyć w cierpieniach mógł zaledwie garstce.

Doświadczenie to wstrząsnęło nim na tyle, że w lutym 1863 roku powołał do życia Komitet Pięciu, który kilka miesięcy później zorganizował w Genewie międzynarodową konferencję na temat opieki nad rannymi podczas konfliktów zbrojnych. Delegacje wysłało 16 państw. Obradom towarzyszyło duże zainteresowanie prasy. Postanowiono wówczas powołać narodowe komitety zajmujące się opieką nad rannymi oraz objąć personel medyczny ochroną podczas działań wojennych. Wyróżniać go miała biała opaska z czerwonym krzyżem.

Symbol ten powstał z odwrócenia barw szwajcarskiej flagi. Wydarzenie to uznaje się za początek Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.Dunant występował też z wieloma innymi inicjatywami, których nie zdołał zrealizować, m.in. utworzenia międzynarodowej biblioteki, ogólnoświatowej organizacji zdrowia czy międzynarodowego trybunału mającego pokojowo rozstrzygać spory między państwami. Do dziś działa natomiast współzałożony przez niego Związek Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej, znany szerzej pod angielskim skrótem YMCA.

W połowie lat 60. Dunant popadł w tarapaty finansowe i zapomnienie. Algierska farma zbankrutowała, podobnie jak bank, którym administrował. Uznano go za człowieka skompromitowanego i w 1867 roku usunięto z Komitetu Pięciu. Po latach tułaczki osiadł w przytułku dla ubogich w szwajcarskim miasteczku Heiden. Czerwony Krzyż rozwijał się jednak bardzo prężnie i w 1901 roku uhonorowano Dunanta przyznaną wówczas po raz pierwszy Pokojową Nagrodą Nobla. Umarł dziesięć lat później, a jego doczesne szczątki złożono na cmentarzu w Zurychu.

Pułki francuskie uderzyły, strzelając, na coraz liczniejsze i groźniejsze masy austriackie, które niby ściany żelaza energicznie powstrzymywały atak […] Każde wzgórze, każda wyniosłość, każdy szczyt skały stał się terenem zaciętej walki. Stosy poległych pokryły pagórki i wąwozy. Austriacy i sprzymierzeni tratowali się nawzajem, zabijali na okrwawionych zwłokach, ogłuszali ciosami kolb, rozbijali o nie czaszki, rozpruwali brzuchy szablą albo bagnetem. Nie było już litości, to krwawe jatki, walka dzikich bestii, oszalałych i pijanych krwią […] Z rżeniem koni mieszają się przekleństwa, okrzyki bólu i rozpaczy. Tam z kolei artyleria, rzucona cwałem, idzie śladem jazdy.

Pozostało 82% artykułu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Historia
Generalne Gubernatorstwo – kolonialne zaplecze Niemiec
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Historia
Tysiąc lat polskiej uczty
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni