Amerykańska wojna domowa była czymś więcej niż tylko konfliktem o zniesienie niewolnictwa. Stanowiła nieuniknione starcie „nowego” ze „starym”. Była to walka dwóch odmiennych wizji państwa, które po 40 latach istnienia musiało znaleźć odpowiedź na pytanie o dalszy charakter Unii.
Na Północy stawiano na rozwój przemysłu, handlu i usług w oparciu o pracę najemną robotników i rzemieślników. Z kolei rolnicze Południe, wykorzystujące pracę niewolników, żyło według własnych tradycji i niechętnie przyjmowało dynamiczne zmiany zachodzące na Północy. Życie w Alabamie, Luizjanie czy Georgii toczyło się zdecydowanie wolniej niż w aglomeracjach miejskich Wschodniego Wybrzeża.
Ekspansja terytorialna Stanów Zjednoczonych na zachód kontynentu północnoamerykańskiego ujawniła różnice pomiędzy obiema społecznościami. Plantatorzy i rolnicy z Południa domagali się uznania niewolnictwa w nowo powstających stanach. Przemysłowcy i osadnicy z Północy sprzeciwiali się temu, widząc w darmowej sile roboczej zbyt dużą konkurencję. Przez 30 lat zawierano ugody mające pogodzić interesy zwaśnionych stron.
W 1854 roku wybuchł kolejny spór wokół terytoriów Kansas i Nebraski, gdzie rozgorzały walki pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami wprowadzenia niewolnictwa. Podczas kilkumiesięcznej fali gwałtów i przemocy zginęło 200 osób.
W 1859 roku większość w Kongresie zdobyli przedstawiciele stanów wolnych od niewolnictwa. Punktem kulminacyjnym konfliktu był śmiały rajd fanatycznego abolicjonisty Johna Browna na federalne magazyny broni.