Dowodzący nimi kapitan Shepstone osobiście udał się do obozu, ale relacjonował wyniki rozpoznania tak nieskładnie, że Pulleine nie uzmysłowił sobie grozy sytuacji, tym bardziej że z jego stanowiska dowodzenia nie było jeszcze widać 20 000 zuluskich wojowników.
Plan zuluski ułożony był zgodnie z wymogami taktyki bawołu. Prawe skrzydło (prawy róg bawołu) otrzymało zadanie obejścia wzgórza Isandlwana i przecięcia drogi do brodu Rorke’a, centrum miało w tym czasie frontalnie atakować obóz brytyjski, skrzydło lewe zaś obejść miało obóz i połączyć z prawym, zamykając pierścień okrążenia. Zulusi uszykowani byli w kolumny o głębokości 12 wojowników i rozciągnięci na froncie o szerokości około 6 km.
Brytyjczycy uszykowani byli w linię kompanii. Od południa były to zwrócone frontem na wschód: kompania G z 2. batalionu, kompanie H i E 1. batalionu, dwie armaty siedmiofuntowe, zwrócone frontem na północ kompanie A, F i C z 1. batalionu oraz dwa szwadrony kawalerii. Dwie kompanie tubylcze zajęły stanowiska na załamaniu szyku brytyjskiej piechoty, częściowo ograniczając pole ostrzału armatom siedmiofuntowym.
Podstawową wadą ugrupowania przyjętego przez obrońców była długość jego frontu wynosząca około 1600 m. Głębokość szyku wynosiła zaledwie dwóch strzelców, a odstępy między kompaniami wynosiły 200 – 300 m. Ograniczało to zarówno gęstość ognia i umożliwiało przeciwnikowi efektywne wykorzystanie przewagi liczebnej.
Około południa część sił zuluskiego prawego skrzydła nawiązała kontakt ze zwróconymi ku północy kompaniami brytyjskimi, zmuszając je do cofnięcia się i zmniejszenia odległości dzielących je od kompanii zwróconych ku wschodowi. Ataku na tym kierunku jednak nie kontynuowano, gdyż prawe skrzydło ciągle obchodziło wzgórze Isandlwana.