Przedstawiciele IPN nie podali, jakie obrażenia stwierdzono podczas oględzin szczątków generała, przeprowadzonych w nocy z wtorku na środę w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie.
Według prok. Koj, po badaniach tych "wiele można by już powiedzieć", ale zaapelowała o cierpliwe czekanie na ekspertyzę. Jak wyjaśniła, nawet sami medycy sądowi zanim przestawią opinię muszą ją zweryfikować poprzez badania dodatkowe.
Koj nie chciała się odnosić do wypowiedzi dyrektora katowickiego IPN Andrzeja Drogonia, że nie widział on na ciele generała śladu po kuli. Jak powiedziała prok. Koj, dyrektor nie uczestniczył w oględzinach w charakterze prokuratora ani specjalisty.
[srodtytul]Brytyjczycy niewłaściwie udokumentowali oględziny[/srodtytul]
- Obrażenia, jakie ustalimy, nie odpowiedzą na pytanie, czy ktoś specjalnie zablokował drążki sterownicze, czy też to był przypadek. Z całą pewnością stwierdzimy, jakich obrażeń doznał generał i jaki był mechanizm zgonu. Można z tego wnioskować, że pewne wersje, jakie pojawiają się wokół śmierci generała, mogą zostać wykluczone - powiedziała prok. Koj.
Koj dodała, że brytyjski lekarz Daniel Canning, który dokonywał oględzin zaraz po wyjęciu z wody zwłok gen. Sikorskiego, nie udokumentował ich we właściwy sposób ani pod względem medycznym, ani procesowym. - To, co zobaczył, w pewnym zakresie, nawet dużym, różni się od tego, co udało nam się w chwili obecnej ustalić - powiedziała Koj. Nie chciała jednak powiedzieć, jakie to różnice, ani potwierdzić czy generał ma urazy czaszki i połamane kończyny. - To znajdzie się w opinii, która zostanie wydana - zaznaczyła. - W tej chwili mamy protokół oględzin, będziemy dysponować opinią, wówczas żaden dokument obrazujący obrażenia nie został wydany - dodała.