Wojna białych na Czarnym Lądzie

108 lat temu Polacy – sami pozbawieni niepodległości – entuzjastycznie kibicowali Burom w ich walce przeciw imperium brytyjskiemu. Jeśli jednak bliżej przyjrzeć się owym Burom, to nie wywołują już oni nadmiernej egzaltacji

Publikacja: 05.12.2008 06:40

Bitwa Burów z Brytyjczykami na Spion Kop, litografia Neumanna

Bitwa Burów z Brytyjczykami na Spion Kop, litografia Neumanna

Foto: bridgeman art library

We wstępie do dzisiejszego zeszytu trzeba w ogóle przypomnieć, kto to taki Burowie i skąd się wzięli na południu Afryki. Otóż – wbrew odruchowym skojarzeniom – nie jest to jedno z plemion Zulusów ani Hotentotów. To biali ludzie z Europy.

Najbielsi z białych, można by powiedzieć, biorąc pod uwagę skrajnie rasistowskie poglądy i poczynania ich potomków w RPA, utrzymujących tam apartheid jeszcze kilkanaście lat temu. A zaczęli zasiedlać tamtejsze tereny dawno temu, bo w połowie XVII wieku. „Zasiedlać” to oczywiście eufemizm – najpierw je podbijali, wyrzynając, wypędzając lub zniewalając czarnych mieszkańców.

Białych zdobywców łączyło przede wszystkim wyznanie – kalwinizm. Ten nurt ewangelicki dominował wśród przybyszów z Niderlandów, Niemiec i kilku innych krajów, z dość licznymi francuskimi hugenotami. Na migrację miało niewątpliwie wpływ pokonanie hugenotów we Francji oraz krwawe jatki wojny trzydziestoletniej pustoszące centrum Europy. Nie dajmy się zwieść opowieściom o biednych protestanckich owieczkach wyzutych z ojcowizny, łagodnych i żyjących po bożemu wśródkatolickiego fanatyzmu.

Protestanci w ogóle, a kalwinści w szczególności, należeli do fanatyków najbardziej zagorzałych. W sensie jak najbardziej dosłownym, bo innowierców zwykli palić na stosie częściej niż ktokolwiek inny. Kraje protestanckie odmawiały pełni praw wyznaniowych i obywatelskich katolikom jeszcze w XIX wieku.

Takie właśnie piękne tradycje Burowie (po niderlandzku Boerowie – chłopi, rolnicy, farmerzy) przenieśli do swej afrykańskiej ziemi obiecanej, wprowadzając na niej segregację rasową. Mieli też cechy, nie powiem, budzące sympatię i podziw. Byli odważni, zaradni, pracowici, dążący do oparcia swej wspólnoty na demokratycznych zasadach.

Stworzyli nowy naród, a pomógł im w tym język (afrikaans – stąd dzisiejsza nazwa Afrykanerów), rozwinięty na zrębie niderlandzkiego, z wkładem innych grup etnicznych, przede wszystkim białych, ale i czarnoskórych. Ich opór przeciw zachłannemu imperium brytyjskiemu porównywano do biblijnej walki Dawida z Goliatem. Odwaga mniejszego i słabszego rywala, z góry skazanego na klęskę, ale jednak nieuchylającego się od ciosów, wywoływała naturalną z nim solidarność.

Warto jednak pamiętać, że mały biały z dużym białym po wojnie szybko doszli do porozumienia. Kosztem, rzecz oczywista, czarnego.

[i]Maciej Rosalak, redaktor cyklu „Bitwy i wodzowie wszech czasów”[/i]

We wstępie do dzisiejszego zeszytu trzeba w ogóle przypomnieć, kto to taki Burowie i skąd się wzięli na południu Afryki. Otóż – wbrew odruchowym skojarzeniom – nie jest to jedno z plemion Zulusów ani Hotentotów. To biali ludzie z Europy.

Najbielsi z białych, można by powiedzieć, biorąc pod uwagę skrajnie rasistowskie poglądy i poczynania ich potomków w RPA, utrzymujących tam apartheid jeszcze kilkanaście lat temu. A zaczęli zasiedlać tamtejsze tereny dawno temu, bo w połowie XVII wieku. „Zasiedlać” to oczywiście eufemizm – najpierw je podbijali, wyrzynając, wypędzając lub zniewalając czarnych mieszkańców.

Historia
Co naprawdę ustalono na konferencji w Jałcie
Historia
Ten mały Biały Dom. Co kryje się pod siedzibą prezydenta USA?
Historia
Dlaczego we Francji zakazano publicznych egzekucji
Historia
Most powietrzny Alaska–Syberia. Jak Amerykanie dostarczyli Sowietom samoloty
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Historia
Tolek Banan i esbecy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń