Warszawa dzieciństwa i młodości

W „Kajtusiu Czarodzieju” czytamy: „Widzi Kajtuś rzekę szeroką, a nad rzeką miasto na wzgórzu. Co to za miasto? Ach, Warszawa! Co to za rzeka: Wisła szara...”.

Publikacja: 15.12.2008 09:06

Red

Mały Goldszmit wrastał w polskość najpierw przez Warszawę. Wisła mówiła do niego po polsku. W „Pamiętniku” wyznawał: „Kocham Wisłę warszawską i oderwany od Warszawy odczuwam żrącą tęsknotę. Warszawa jest moja i ja jestem jej. Powiem więcej: jestem nią”.

W największe święta żydowskie ojciec prowadził go czasami do „postępowej” synagogi na Daniłowiczowskiej (Danielewiczowskiej), gdzie przed półwieczem kazania głosił (po niemiecku) dr Abraham Meyer Goldschmidt, późniejszy rabin w Lipsku. Czy należał on do rodziny Goldszmitów? – raczej nie. Ojciec znał naczelnego rabina Francji Zadiga Kahna. Gdy ten się dowiedział, że Goldszmitom urodził się syn, przekazał im błogosławieństwo z proroctwem: „Pamiętajcie, że urodził się wielki człowiek w Izraelu”.

Ojciec zabierał go także do szopki przy ul. Miodowej i na jasełka na ul. Freta. Wychowany w rodzinie raczej areligijnej (choć rodzice nie wyrzekli się oficjalnie judaizmu) mały Henryk nie uniknął bynajmniej – jak to nazwał w „Pamiętniku” – „tajemniczego zagadnienia wyznania”. Opisał to w historii z kanarkiem. „Kanarek był Żydem. I ja. Ja też Żyd. [...] Śmierć. Żyd. Piekło. Czarny, żydowski raj. Było co rozważać”.

Gimnazjum, gdzie spędził długich osiem lat (1891 – 1898), było rosyjskie, mieściło się na Pradze (ul. Brukowa, róg Namiestnikowskiej, obecnie róg Okrzei i Sierakowskiego). Jeździło się tam mostem Kierbedzia przez Wisłę tramwajem konnym. (Dziś przed nowym gmachem tej szkoły im. Władysława IV znajduje się kamień poświęcony Korczakowi). I potem dalsze osiem lat medycznych studiów na Uniwersytecie Warszawskim, uczelni z burzliwą historią przebiegającą w rytm życia kraju pod rosyjskim zaborem; w owym czasie (1898 – 1905) z rosyjskim językiem wykładowym.

W rosyjskim gimnazjum uczono po rosyjsku nawet polskiej literatury. Goldszmit czytał oczywiście po polsku. „Mając 15 lat, wpadłem w szaleństwo, furię czytania” – wspomniał w „Pamiętniku”. Część lektur zaczerpnął z rodzinnej tradycji. A więc – Kraszewski. To z tytułu jego powieści „Historia o Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie” wziął późniejszy pseudonim. A stryj Jakub, zafascynowany – podobnie jak inni współprodacy – jego braterskim stosunkiem do Żydów napisał o nim wiersz, zadedykował opowiastkę. I Asnyk, podobnie darzony czcią przez stryja, któremu młody Henryk przeciwstawiał pesymistę Tetmajera (1901), wierząc wraz z nim w nadejście „świeżego, lepszego, szlachetniejszego życia”.

W tych latach Henryk wypróbowywał talent humorysty w piśmie „Kolce”, angażował się w propagowanie oświaty w „Czytelni dla Wszystkich” (obie redakcje: ul Niecała 12) i „wchodził w lud”, jak nazwał w „Pamiętniku” swoje „wędrówki” po najbiedniejszych dzielnicach Warszawy (Stare Miasto i Solec) dla poznania życia nędzarzy.

I nieco później posada w żydowskim szpitalu dziecięcym, który mieścił się na ul. Siennej i Śliskiej (obecnie Szpital im. Dzieci Warszawy). Wtedy: Szpital dla Dzieci im. Bersonów i Baumanów, ufundowany przez żydowskich filantropów. Pracował tu i mieszkał (wraz z matką) z przerwami siedem lat (1905 – 1911).

„Język polski nie ma wyrazu: rodina – Ojczyzna to zbyt wiele i trudno. Czy tylko Żyd, bo może i Polak też? Może nie ojczyzna, ale domek i ogródek?” rozważał w „Pamiętniku” problem miejsca, które wolno nazywać ojczyzną. I dalej: „Warszawa była terenem i warsztatem mojej pracy, tu miejsce postoju, tu groby”.

Mały Goldszmit wrastał w polskość najpierw przez Warszawę. Wisła mówiła do niego po polsku. W „Pamiętniku” wyznawał: „Kocham Wisłę warszawską i oderwany od Warszawy odczuwam żrącą tęsknotę. Warszawa jest moja i ja jestem jej. Powiem więcej: jestem nią”.

W największe święta żydowskie ojciec prowadził go czasami do „postępowej” synagogi na Daniłowiczowskiej (Danielewiczowskiej), gdzie przed półwieczem kazania głosił (po niemiecku) dr Abraham Meyer Goldschmidt, późniejszy rabin w Lipsku. Czy należał on do rodziny Goldszmitów? – raczej nie. Ojciec znał naczelnego rabina Francji Zadiga Kahna. Gdy ten się dowiedział, że Goldszmitom urodził się syn, przekazał im błogosławieństwo z proroctwem: „Pamiętajcie, że urodził się wielki człowiek w Izraelu”.

Historia
Co naprawdę ustalono na konferencji w Jałcie
Historia
Ten mały Biały Dom. Co kryje się pod siedzibą prezydenta USA?
Historia
Dlaczego we Francji zakazano publicznych egzekucji
Historia
Most powietrzny Alaska–Syberia. Jak Amerykanie dostarczyli Sowietom samoloty
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Historia
Tolek Banan i esbecy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń