Reklama
Rozwiń

100 tysięcy zagazowanych

Broń chemiczna niewątpliwie była barbarzyńska, ale nierozstrzygająca o losach wojny, a przy tym groźna także dla tych, którzy chcieli jej użyć.

Publikacja: 02.01.2009 07:51

Australijscy piechurzy w maskach przeciwgazowych pod Ypres, koniec września 1917 r.

Australijscy piechurzy w maskach przeciwgazowych pod Ypres, koniec września 1917 r.

Foto: ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”, zbiory autora

Rozmieszczenie butli na pierwszej linii było zajęciem żmudnym i niebezpiecznym. Musiało się odbywać nocą i być zamaskowane przed obserwacją nieprzyjaciela. Nie dość tego, czasem trzeba było oczekiwać na korzystny wiatr z butlami gotowymi do otwarcia całymi dniami, co wymagało od żołnierzy olbrzymiej odporności psychicznej. Przypadkowy pocisk wrogiej artylerii mógł doprowadzić do rozerwania lub rozszczelnienia butli ze wszystkimi tego katastrofalnymi skutkami.

Efekt użycia gazów bojowych zależał od zmiennych czynników pogodowych jak wilgotność powietrza, siła i kierunek wiatru. Niespodziewana zmiana kierunku wiatru już podczas ataku często prowadziła do strat własnych. Zwłaszcza w pierwszych miesiącach 1915 r., gdy nie wprowadzono jeszcze do powszechnego użytku masek przeciwgazowych.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Historia
Jakie tajemnice skrywa jeszcze więzienie przy Rakowieckiej w Warszawie
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Historia
Lądowa epopeja żaglowca Vasa
Historia
Wikingowie: w poszukiwaniu nowego domu
Historia
07 potyka się o własne nogi. Odtajnione akta ujawniły nieznane fakty o porwaniu Bohdana Piaseckiego