Opanowanie ich wschodnich (nadmorskich) prowincji stworzyłoby kluczowy element tzw. Wschodnioazjatyckiej Strefy Dobrobytu‚ czyli związku państw uznających japońską hegemonię‚ która miała zastąpić wpływy brytyjskie‚ amerykańskie‚ francuskie i holenderskie w całym regionie‚ sięgającym od pogranicza Indii Brytyjskich (Birma) po Indie Holenderskie i południowo-zachodnią Oceanię‚ a na północy po Kuryle‚ Sachalin i Mandżukuo. Co istotne‚ kręgi wojskowe żywiły przez pewien czas złudzenia‚ że Waszyngton nie zdobędzie się na energiczne przeciwdziałanie. Te rachuby miały pewne podstawy‚ bowiem uwagę Wielkiej Brytanii i Francji przykuwały zmiany w Europie wywołane polityką narodowosocjalistycznych Niemiec‚ od 1936 roku zresztą sojusznika Japonii. Dla pełni obrazu trzeba dodać‚ że teoretycznie wchodziła w grę opcja pokojowa – wejścia KMT‚ na zasadzie młodszego partnera‚ w orbitę wpływów japońskich.

Strona chińska uświadamiała sobie narastanie groźby agresji. Rząd Kuomintangu rozbudowywał i unowocześniał armię‚ korzystając z pomocy zagranicznych instruktorów. Najistotniejszą rolę odgrywali... sojusznicy Tokio – Niemcy. Szefami niemieckiej misji wojskowej byli generałowie Hans von Seeckt‚ twórca Reichswehry‚ a następnie Alexander von Falkenhausen. Lotnictwo wojskowe zaczął tworzyć Amerykanin‚ ówczesny kapitan rezerwy Claire Chennault. Z różnych krajów importowano sprzęt wojskowy. Powstawały też pierwsze zakłady przemysłu zbrojeniowego. Pewien problem stanowili komuniści wypierani w kolejnych operacjach przez przeważające siły Armii Narodowo-Rewolucyjnej. W październiku 1934 roku licząca zrazu ok. 100 tys. ludzi komunistyczna Chińska Armia Ludowa podjęła tzw. długi marsz w kierunku północnym. Po przebyciu w ciągu roku ponad 12 tys. km (za cenę 80 proc. strat) zdołała utworzyć nową bazę w pogranicznej prowincji Szangsi‚ gdzie zatrzymała się na dłuższy odpoczynek.

Na pograniczu Chin właściwych i Mandżukuo oddziały obu państw przeprowadzały koncentracje i manewry. Dodatkowo w newralgicznym rejonie Pekinu stacjonowały niewielkie siły brytyjskie i amerykańskie. W wydzielonej strefie zdemilitaryzowanej obok lokalnej policji grasowały rozmaite zbrojne bandy złożone także z komunistycznych niedobitków‚ żyjące m.in. z przemytu opium. Niebezpieczeństwo incydentu zbrojnego było więc bardzo duże.

Późnym wieczorem 7 lipca 1937 roku niedaleko zabytkowego mostu Marco Polo koło Lukuociao odbywająca ćwiczenia japońska kompania piechoty została ostrzelana przez nieznanych sprawców z broni ręcznej. Zarządzona zbiórka wykazała brak jednego żołnierza. Choć odnalazł się on po kilkunastu minutach‚ na nogi postawiono już cały batalion‚ który zajął stanowiska nad rzeką Jongding. Strona chińska‚ zapytana o możliwość przeprowadzenia poszukiwań zaginionego w miejscowości Wangping‚ zareagowała ściągnięciem nad rzekę większości 219. Pułku Piechoty. Nad ranem 8 lipca doszło do eskalacji konfliktu. W odpowiedzi na chiński ostrzał Japończycy ruszyli do natarcia. Padli pierwsi zabici i ranni. Podjęta przez lokalne dowództwa próba rozdzielenia walczących oddziałów się nie powiodła. W kolejną noc znów miała miejsce tajemnicza strzelanina. Nie można wykluczyć‚ że była to prowokacja komunistycznej bojówki. Trzecia próba zawarcia rozejmu podjęta 19 lipca także zakończyła się fiaskiem.

Ponieważ obie strony nie ufały sobie‚ działania zapobiegawcze na szczeblu międzypaństwowym nie mogły przynieść rezultatu. Japoński rząd ks. Fumimaro Konoye zdecydował się wysłać posiłki dla Armii Kwantuńskiej. Wieść o tym szybko dotarła do Nankinu‚ gdzie także postanowiono wzmocnić siły w prowincji Hebei. W połowie lipca‚ niejako wbrew intencjom obu rządów‚ druga wojna japońsko-chińska stała się faktem. Odpowiedzialność za nią obciąża jednak bez wątpienia Japonię.