Choć japońskie grupy uderzeniowe dotarły do łuku Jangcy i rozpoczęły szturm na nową stolicę republiki‚ to nie udało im się zniszczyć rdzenia armii chińskiej. Jej dywizje zdołały przeprawić się na lewy (północny) brzeg rzeki. Broniony przez niewielkie oddziały osłonowe Nankin padł 13 grudnia.
Japończycy wkroczyli do miasta‚ po czym rozpoczęli masowy mord jego mieszkańców. Skala ekscesów była niewyobrażalna. Jak raportował amerykański obserwator Frank Dorn: „ponad 20 000 cywilów w wieku poborowym zostało wyrżniętych. Co najmniej 20 000 młodych kobiet i dziewcząt zostało zgwałconych‚ zamordowanych i makabrycznie okaleczonych. Ponad 200 000‚ a być może nawet 300 000 cywilów bezsensownie zmasakrowano”. Choć niektórzy badacze japońscy kwestionują tak wysoką liczbę ofiar‚ nie da się zaprzeczyć‚ że w stolicy Chin doszło do istnej feerii wyszukanych okrucieństw. Jednak zamiast zastraszyć obrońców‚ rzeź w Nankinie wzmocniła ich determinację.
W pierwszych tygodniach walk rola Czang Kaj-szeka ograniczała się do wzmagania ducha oporu i prób koordynowania z niedalekiego Suczou działań obronnych. Wobec szybko zmieniającej się sytuacji nie przyniosło to pożądanego rezultatu. Agresor uzyskał swobodę operacyjną‚ a ponadto opanował żywotnie ważne dla Chin obszary. Nie udało mu się jednak zrealizować jednego z głównych celów‚ tj. zniszczyć armii Kuomintangu. Na tym polegała zasługa generalissimusa.