Na nieudanych działaniach w pierwszej fazie zaważyła zbytnia ostrożność dowodzącego korpusem ekspedycyjnym gen. Mackesy. Również pozostali dowódcy alianccy nie znali niemieckiej strategii wojny błyskawicznej.
Nie znali specyfiki kraju pociętego licznymi fiordami, z nielicznymi drogami oraz górami pokrytymi śniegiem o tej porze roku. Większość oddziałów wysłanych do Norwegii nie posiadała zimowych ochronnych mundurów. Zbyt mało było moździerzy i granatników przydatnych do walk w tym specyficznym terenie.
Niemieckie oddziały strzelców górskich przewyższały oddziały brytyjskie, francuskie i polskie pod względem wyposażenia w broń maszynową i moździerze. Równocześnie oddziały strzelców górskich były specjalnie przeszkolone do walki w warunkach górskich, wyposażone były w nieprzemakalne zimowe kombinezony, narty, okulary i ciepłe nakrycia głowy.
W walkach w Norwegii Brytyjczycy stracili 1869 żołnierzy wojsk lądowych i 2500 marynarzy; Francuzi stracili około 230 żołnierzy; Norwegowie 1335 żołnierzy i marynarzy zabitych, rannych i zaginionych. Niemcy stracili razem 5296 żołnierzy i marynarzy zabitych, rannych i zaginionych. Niemcy stracili również 28 okrętów wojennych oraz 242 samoloty.
Pomimo tak znacznych strat bilans kampanii norweskiej był korzystny dla Niemców. Główny cel operacji został osiągnięty – zabezpieczono regularne dostawy rudy żelaza ze Szwecji. Zniszczony port w Narwiku został odbudowany w ciągu sześciu miesięcy. Dzięki temu z początkiem 1941 r. do Niemiec odpłynął z niego pierwszy statek ze szwedzką rudą żelaza.