Następnego dnia doszło do pierwszego starcia z oddziałami niemieckimi na odcinku II batalionu. 2. kompania po zluzowaniu oddziałów francuskich na wzg. 405 skierowała pluton dowodzony przez ppor. Szaszkiewicza na położone w odległości 500 metrów bezimienne wzgórze (nazwane później nazwiskiem Szaszkiewicza), skąd Polacy mieli rozpoznać nieprzyjacielskie stanowiska ogniowe.

Ponieważ na wzgórzu nie było Niemców, ppor. Szaszkiewicz postanowił wysunąć stanowiska jeszcze dalej. Dopiero gdy pluton zaczął posuwać się ku pobliskiemu fiordowi, nieprzyjaciel otworzył gwałtowny ogień z dział i moździerzy. Niemcy, mając świetnie zamaskowane stanowiska, wciągnęli naszych w zasadzkę.

Doszło do zaciętej walki trwającej dwie godziny. Ostatecznie żołnierze Szaszkiewicza zdołali się wycofać na wzgórze. Początkowe powodzenie akcji wysuniętego plutonu poskutkowało tym, że dowódca II batalionu postanowił przesunąć stanowiska do przodu. Wykonanie tego planu uniemożliwił ogień artylerii nieprzyjaciela. Od tego momentu na półwyspie Ankenes działania batalionów I półbrygady zostały ograniczone do akcji patrolowych.

Od 22 do 24 maja na półwysep został skierowany również IV batalion z II półbrygady. Przed planowaną akcją oddziały polskie zostały wzmocnione pododdziałami artylerii oraz plutonem francuskich czołgów.

Dwa dni przed planowanym natarciem na Narwik gen. Bohusz-Szyszko otrzymał informację, że we Francji zapadła decyzja wycofania korpusu ekspedycyjnego z Norwegii. We wspomnieniach dowódca brygady pisał: „o bliskim opuszczeniu przez nas Norwegii nie powiadomiłem podległych mi dowódców”.