Ale też serce mi się kraje, gdy myślę o tragedii marynarzy z niszczyciela „Grom”...
Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, gdy myślę o Narwiku, to refleksja o przykrej nieuchronności wojowania daleko od domu. Gdzieś tam, w głębię naszej świadomości – przynajmniej od „Popiołów” Żeromskiego – zapadł wątek żołnierza-tułacza. Naturalnie bywało się dużo dalej, ale Norwegia zdaje mi się krajem kompletnie egzotycznym.
Zresztą jest bardzo piękna: wiem, bo jak wielu moich rodaków wyrywałem tam marchew, co było wymuszone dramatycznym stanem mojej sakiewki. Jesień była zimna, marchew mała – odwrotnie proporcjonalnie do frustracji, albowiem nie jestem wirtuozem w zatrudnieniach rolniczych.
No a ludzie, skądinąd uczciwi i sympatyczni, niemal w ogóle nie stosowali daru mowy.
W porównaniu z Norwegiem Polak wygląda co najmniej na Włocha.