Ale przed stu laty francuscy wodzowie i sztabowcy uznali, że lasy i wzgórza o wysokości 400 – 500 m pocięte ciasnymi dolinami i dopływami Mozy to zbyt trudny teren, by prowadzić w nim nowoczesną wojnę. Generałowie niemieccy mieli inne zdanie. W 1914 r. pobili tu Francuzów, otwierając sobie drogę na Paryż, a w 1940 r. przez Ardeny przeszły, omijając linię Maginota, pancerne dywizje Wehrmachtu. Dopiero w 1944 r. taka sztuka się Niemcom nie udała.
W czasach rzymskich ziemie dzisiejszej Walonii od Sambry po Ren zajmowały nieprzebyte puszcze, które swą nazwę, Arduenna Silva, zawdzięczały pogańskiej bogince Arduinnie. Choć na północy regionu, w okolicach Liege, już w XVIII w. dokonała się dzięki bogatym złożom rud metali i minerałów słynna walońska rewolucja przemysłowa – druga na świecie po angielskiej. Lasy, tartaki i zakłady drzewne nadal odgrywają ważną rolę w gospodarce regionu. Coraz większego znaczenia nabiera turystyka. Malownicze krajobrazy Ardenów, torfowiska, wrzosowiska i wartkie czyste rzeki przyciągają w te strony miłośników górskich wędrówek. Ich celem jest m.in. najwyższa góra Belgii Signal de Botrange (692 m n.p.m.) w paśmie Hautes Fagnes.
[srodtytul]Bastogne[/srodtytul]
Potężny sherman z białą gwiazdą strzeże z kamiennego cokołu starych walońskich kamieniczek na placu McAuliffe’a w Bastogne. Obok po wojnie odsłonięto popiersie dowódcy obrony miasta – wygląda tak, jakby jego twórca korzystał z fotografii generała w wojskowej legitymacji. Anthony McAuliffe, który na niemiecką propozycję poddania miasta odpowiedział, podobnie jak generał Cambronne, tylko jednym słowem „nuts”, czyli „głupoty”, to od ponad pół wieku nieformalny patron Bastogne. Dzięki jego spadochroniarzom ze sławnej 101. dywizji oraz czołgistom z 9. i 10. Dywizji Pancernej kilkunastotysięczne miasteczko i węzeł drogowy w sercu Ardenów – przed stu laty znane daleko poza granicami Belgii z masła, serów i tarcicy – to jedno z miejsc w Europie, gdzie amerykańscy turyści czują się najlepiej. Obiad mogą zjeść w restauracji McAuliffe, a wieczorem wybrać się do kina Patton.
Głównym celem odwiedzających Bastogne – choć warto zatrzymać się też przy Porte de Tréves, zachowanym fragmencie średniowiecznych murów zbudowanych przez Jana Ślepego, księcia Luksemburga i króla Czech, oraz romańskiej wieży kościoła św. Piotra – jest Mardasson Memorial. Wzniesiona na planie pięcioramiennej gwiazdy wolności, nowoczesna, a zarazem nawiązująca kolumnadą do antycznych świątyń budowla poświęcona jest pamięci 77 tys. Amerykanów, którzy zginęli lub odnieśli rany w Ardenach. W pobliskim Bastogne Historical Center zgromadzono dokumenty, mundury, broń i ponad 20 pojazdów wojskowych z czasów niemieckiej ofensywy. Pole bitwy można obejrzeć z tarasu widokowego na dachu Mardasson Memorial. Już tylko najstarsi pamiętają w Bastogne mrozy i śniegi, w jakich przyszło walczyć amerykańskim spadochroniarzom. W ostatnich latach łąki i pola na łagodnych wzgórzach otaczających miasto są zielone nawet w pełni zimy.