Przyszły dowódca 3. Armii pochodził z bogatej kalifornijskiej rodziny z silnymi tradycjami wojskowymi. Do armii wstąpił z zamiłowania. Jako znakomity szermierz i kawalerzysta w 1912 roku reprezentował kraj na igrzyskach olimpijskich w Sztokholmie, startując w pięcioboju nowoczesnym.
Był wysokim, atletycznie zbudowanym mężczyzną. Na co dzień wyróżniał się nienagannym wyglądem – zawsze ogolony, w wyprasowanym mundurze, z kowbojskim koltem u boku. Przez wielu był uznawany za pozera, który lubił być w centrum uwagi. Nie dbał jednak o to, co dziś nazywamy PR, gdyż słynął ze szczerego i dosadnego języka, przez co wielokrotnie popadał w kłopoty. Krzepki Kalifornijczyk był postacią pełną sprzeczności. Wobec podwładnych sprawiał wrażenie surowego i wymagającego, lecz nie zabrakło w jego karierze łez i wzruszenia, publicznie skrzętnie jednak skrywanych.
Wyruszając na fronty II wojny światowej, miał już za sobą doświadczenia dwóch wojen. W 1916 roku – konno – ścigał meksykańskich rewolucjonistów Francisco „Pancho” Villi. W latach 1917 – 1918 zdobył już pierwsze doświadczenia, służąc w oddziałach pancernych we Francji.
Nic więc dziwnego, że gdy w lipcu 1940 roku odtworzono po latach amerykańskie siły pancerne, zaproponowano mu objęcie dowództwa nad 2. Dywizją, a po ataku na Pearl Harbor oddano pod jego komendę cały korpus pancerny.
W marcu 1943 roku po amerykańskiej porażce pod Kassarine w Tunezji Eisenhower powierzył mu dowództwo nad zdemoralizowanym 2. Korpusem. W zaledwie kilka dni Patton wlał nowego ducha bojowego w pobite dywizje i poprowadził je do zwycięskiego marszu na Tunis. Miesiąc później dowodził już 7. Armią walczącą na Sycylii. Ale podczas inspekcji szpitala polowego spoliczkował jednego z rannych żołnierzy, oskarżając go o symulowanie. Sprawa została rozdmuchana przez prasę i Patton na pół roku poszedł w odstawkę. Wrócił na front już we Francji, gdzie powierzono mu 3. Armię. Dowodząc nią, odbudował zaufanie wśród prostych żołnierzy.