Walka o każdą dziurę w ziemi

Przygotowując się do wznowienia natarcia na linii Kakazu – Ouki, gen. Buckner wprowadził do walki 27. Dywizję Piechoty. Rankiem 19 kwietnia przez japońskie pozycje przetoczyła się dewastująca nawała ogniowa z 20 okrętów wsparcia.

Publikacja: 13.02.2009 06:32

Gen. Ushijima, dowódca 32. Armii broniącej Okinawy

Gen. Ushijima, dowódca 32. Armii broniącej Okinawy

Foto: Archiwum „Mówią wieki”

Później do akcji weszło lotnictwo. Na koniec 324 działa kalibru 105 i 155 mm zrzuciły na pięciomilowy odcinek frontu prawie 19 tys. pocisków. Wydawało się, że nikt nie zdoła przetrwać takiego piekła, ale pochowani w głębokich jamach i jaskiniach Japończycy przetrwali i stawili zażarty opór.

Żołnierze 7. Dywizji przebyli zaledwie kilkadziesiąt metrów, gdy przygniótł ich do ziemi silny ogień karabinów maszynowych. Niewiele lepiej wiodło się operującym w centrum oddziałom 96. Dywizji Piechoty. Początkowo sukcesy odniosły bataliony świeżej 27. Dywizji. Pod osłoną czołgów amerykańscy piechurzy wbili się klinem w niewielką przełęcz pomiędzy grzbietami Kakazu i Nishibaru. Wkrótce jednak Japończycy odizolowali shermany od piechoty i zniszczyli aż 22 czołgi.

Przez następny tydzień trzy amerykańskie dywizje piechoty metr po metrze wgryzały się w pozycje wroga. Walczono o każdą dziurę, każdą skalną szparę, każde zagłębienie w ziemi. Tam, gdzie nie można było liczyć na wsparcie samolotów i czołgów, w ruch szły granaty i miotacze płomieni.

Do 24 kwietnia Amerykanom udało się przesunąć naprzód o niecałe 1200 m i wyprzeć wroga z linii Kakazu – Nishibaru – Ouki. Nie oznaczało to jednak końca krwawych walk, bo przed nimi rozciągały się kolejne grzbiety do zdobycia. Do końca miesiąca linia frontu przesunęła się o 900 – 1800 metrów. Walczący od kilkunastu dni Amerykanie byli już bardzo wyczerpani.

Poważne straty ponieśli także Japończycy – do 22 kwietnia 62. Dywizja Piechoty straciła ponad połowę stanu osobowego. Kilka dni później sytuacja dywizji stała się tragiczna. Dalsze pozostawienie jej bez wsparcia oznaczałoby upadek całego frontu. Ushijima nie miał wyjścia i rzucił do walki odwody z 24. Dywizji i 44. Brygady.

Było to ryzykowne posunięcie, gdyż Amerykanie mogli w każdej chwili wylądować na japońskich tyłach. Na szczęście dla Ushijimy gen. Buckner nie zdecydował się na to w obawie, że uwikła kolejną dywizję w przewlekłe walki z dala od głównych sił 10. Armii. Rozkazał za to zluzować część zmęczonych oddziałów z pierwszej linii i wprowadzić w ich miejsce

1. Dywizję Marines oraz 77. Dywizję Piechoty.

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem